Katolicka tajemnica gen. Jaruzelskiego

To drugi plan pogrzebu Wojciecha Jaruzelskiego, ale nie mniej ważny. Powrót do wiary. Msza żałobna. Katolicki pochówek.

Na mszy pogrzebowej biskup polowy żegnał Zmarłego mądrze i po chrześcijańsku. Bez cienia triumfalizmu. Mierny kaznodzieja pewno by sobie nie darował, gdyby nie zrobił z konwersji generała moralitetu w stylu: widzicie, jak trwoga, to do Boga!

Biskupowi Guzdkowi nie przeszkadzało, że mszę z nim koncelebrowali dwaj księża źle dziś widziani w Kościele narodowo-prawicowym: Boniecki i Lemański. Przypuszczam, że taka była wola rodziny, a biskup ją uszanował. Ale jaki jest sens tego zdarzenia?

Ksiądz Boniecki jest marianinem, a gen. Jaruzelski chodził do szkoły prowadzonej przez to zgromadzenie. Kapłan pokazujący w mediach, że Kościół nie musi używać języka piętnowania i wykluczania, mówiąc o Bogu i człowieku. Jasne. Ale czemu Lemański? Przecież nie na złość abp. Hoserowi? Jako symbol wierności przekonaniom?

Właściwie rozumiana wiara religijna jest rzeczą intymną, nie na pokaz. Czy Jaruzelski wrócił do niej dawno temu, a nie niedługo przed śmiercią? Wiele na to wskazuje. Ponoć momentem zwrotnym było u niego spotkanie Jana Pawła II z Alim Agcą. To pod wpływem tamtej sceny miał przebaczyć mężczyźnie, który uderzył go kamieniem.

Wiadomo też, że papież widział w Jaruzelskim raczej postać tragiczną, a nie zdrajcę i pachołka Moskwy. Obiecał generałowi, że ze swej strony będzie zabiegał o złagodzenie sankcji nałożonych przez Zachód na PRL po 13 grudnia. Ciekawie opowiada o tym były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej Stefan Frankiewicz.

Tymczasem w Kościele może się teraz pojawić tandetna pokusa, by zawłaszczyć jakoś to nawrócenie się generała. Widzicie, nawet Jaruzelski poprosił o księdza, spowiedź i komunię na łożu śmierci. Taki komunista, a jednak się ukorzył. Na szczęście generał zabrał tajemnicę swego pojednania z Bogiem do grobu.