Europa w cieniu Ukrainy

W Krakowie, gdzie oddałem głos w wyborach do PE i w referendum lokalnym, konsulat ukraiński był oblegany. Polski wyborca do urn szedł niechętnie, choć od dziesięciu lat ma wszystko, czego nie mogą doczekać się prozachodni Ukraińcy.

Rzut oka na wyborczą mapę Europy. Najniższa frekwencja w krajach „nowej Unii”. Czesi i Słowacy gorsi pod względem frekwencji nawet od nas. W świeżo przyjętej Chorwacji absencja 75,7 proc. Pozytywnie (o ile można nazwać czymś pozytywnym absencję poniżej 70 proc.) wypadają tylko Bułgaria, Estonia, Litwa i Rumunia. Jak na ironię, lider UKIP Nigel Farage wytyka rozszerzenie Unii Europejskiej na kraje postkomunistyczne jako poważny błąd przywódców dawnej Wspólnoty Europejskiej. I teraz ma podkładkę pod swoje antywschodnioeuropejskie hasło.

Niech nikt nie ma złudzeń: skrajna prawica europejska nie chce nie tylko muzułmanów i Romów, nie chce także Polaków i innych przybyszy z „demoludów”. Za to chętnie, tak jak Korwin-Mikke, ten Palikot polskiej prawicy, solidaryzuje się z Putinem. Kiedy piszę te słowa, prozachodnia Ukraina cieszy się z wyboru prezydenta, a zamartwia krwawymi walkami o lotnisko w Doniecku.

Jeśli Poroszenko nie zdusi rokoszu na wschodzie kraju, to do czego jest potrzebny państwu ukraińskiemu? W telewizji robi nie najgorsze wrażenie, mówi płynnie po angielsku, wygląda na człowieka typu no nonsense. Co z tego? Oglądam zdjęcia z terenów objętych rokoszem i kręcę głową. To się nie dzieje w Mali czy Nigerii, tylko tysiąc kilometrów od naszej wschodniej granicy.

Nie ma racji bytu państwo, które jest targane ciągłą destabilizacją z elementami wojny partyzanckiej. Takim państwem stała się dawna Rzeczpospolita przed rozbiorami. O to, by taki obraz pomajdanowskiej Ukrainy utrwalał się w świecie, stara się propaganda putinowska i ukraińska piąta kolumna Putina. Niezwykle ciekawa jest w tym kontekście lektura artykułu prof. Piotra Eberhardta o koncepcjach geopolitycznych Aleksandra Dugina, bolszewicko-nacjonalistycznego wizjonera neoimperialnej Rosji, chętnie czytanego przez obecne elity Rosji

Słyszę wiele interesujących głosów o przyszłości Ukrainy po Krymie i Doniecku, ale wciąż nie znam przekonującej odpowiedzi na nękające mnie pytania. Co tam ja – czy znają ją Ukraińcy?