Milczenie biskupów

O czym biskupi mówią, wszyscy, których to interesuje, dobrze wiedzą. Mnie interesuje też to, o czym nie mówią.

Przecież powinni mówić też o grzechach w samym Kościele, nie tylko poza nim. Dał im przykład święty Karol Wojtyła, kiedy jako papież w roku 2000 przepraszał publicznie za grzechy Kościoła popełnione na przestrzeni wieków.

Te grzechy wynikają zwykle z pychy, chciwości i pożądliwości. Najnowsze dwa przypadki wołają nie tylko o pomstę do nieba, lecz także o komentarz władzy kościelnej.

Chodzi o siostrę Bernadettę z zabrzańskiego domu dziecka i o proboszcza, u którego policja znalazła w laptopie pornografię z udziałem dzieci. Biskupi mają obowiązek troski o morale wiernych. Sprawa s. B. zbulwersowała mnóstwo ludzi, w tym z pewnością wiernych z Zabrza i diecezji gliwickiej. Nie znalazłem słowa komentarza lokalnej władzy kościelnej.

To samo z proboszczem z Marwałdu. Został teraz zawieszony, ale jak to możliwe, że pracował jako proboszcz, choć dużo wcześniej był już karany za to samo, tzn. za przechowywanie pornografii z udziałem nieletnich. Czyżby kuria olsztyńska mogła o tym nie wiedzieć?

W sprawie zabrzańskiej boromeuszki i w sprawie proboszcza marwałdzkiego bulwersuje wiele rzeczy. Ich wina wydaje się oczywista, ale lokalni biskupi winni są wiernym wyjaśnienia, jak do tych obu kryminalnych działań mogło dojść pod okiem Kościoła i czy poczuwają się oni do grzechu zaniedbania.

Biskupi chętnie oceniają moralność instytucji świeckich i ich działań. OK, mają takie prawo. Ale powinni być tak samo skorzy i gotowi ocenić moralnie grzechy instytucji kościelnych. Nie krótkim i suchym komunikatem na portalu kurii, ale w homilii, twarzą twarz z wiernymi w kościele. To jest styl Franciszka, tak ponoć podziwianego przez polskich biskupów.