Trzecia szansa Ukrainy

Lepsze porozumienie niż trupy. Brawo Majdan, brawo Unia, brawo minister Sikorski. Ale to było wieki temu.
Powstanie ludowe z Majdanu rozszerza się na Kijów i na część kraju. W tempie, który może zaskakiwać –  iście rewolucyjnym. Jeszcze kilka dni temu uważałem, że po rozlewie krwi w Kijowie kompromis jest niemożliwy. Potem do gry politycznej włączyła się trójka weimarska z Sikorskim na czele i podpisano porozumienie. Było oparte na kompromisie, inaczej być nie mogło. Zakładał, że Janukowycz przez jakiś czas będzie dalej prezydentem. Ale czy po opuszczeniu Kijowa przez prezydenta kompromis jest aktualny?

Jednak kto by miał go zastąpić? Tymoszenko? Majdan nie wydał ukraińskiego Wałęsy. Najbliższy tego formatu jest może Kliczko, ale i jego Majdan zaczyna podejrzewać o zdradę, a sam nie wyłonił wybitnych liderów.

To, że Majdan od początku kontestował ideę porozumienia się w ludźmi Janukowycza, nie dziwi. Ludowe powstanie zakończone podpisaniem kompromisu politycznego zdarza się rzadko. Lud w powstaniu gardzi kompromisem. Kompromis jest odbierany na Majdanie jako  hańba. Kompromis to jest polityczny pragmatyzm, powstanie to czas romantycznych uniesień, że oto historia zaczyna się na nowo, że wszystko teraz będzie inaczej i lepiej.

Z pewnością są tacy, którzy wierzą, że krew jest smarem historii i że im jej więcej, tym bardziej jednoczy i hartuje. Są tacy, którzy będą w EuroMajdanie widzieli wręcz narodziny narodu ukraińskiego. Wyjście z narodowej niewoli egipskiej, czyli z sowietyzacji i inercji, w jakiej pogrążała się Ukraina od pomarańczowej rewolucji. Może mają rację, może nie.

Ukraina dzisiaj dostaje drugą szansę (pierwszą była moim zdaniem ,,pomarańczowa rewolucja”, doszczętnie zmarnowana przez polityków wszystkich opcji) Można też liczyć inaczej: pierwsza to niepodległość, druga ,,pomarańczowa rewolucja”, trzecia – EuroMajdan.

Tak czy inaczej, ostatecznie tylko od Ukraińców zależy, czy przekują miecze na lemiesze, kompromis na modernizację całego państwa, narodu, społeczeństwa opracowaną i wdrożoną z pomocą UE. Unia wbrew lamentom, że nic nie robi i zostawiła pro-europejską Ukrainę na pastwę byłego kryminalisty,  oligarchów i Rosji, odegrała prawdopodobnie kluczową rolę w powstrzymaniu siłowej eskalacji konfliktu.

Tak pierwsze, jak ostatnie słowo należy jednak do Ukraińców.  To oni muszą wcielić w życie reformy polityczne i uzdrowić państwo, zbudować społeczeństwo obywatelskie zdolne do działania nie tylko na Majdanie, ale też w prozaicznym życiu codziennym. Z biegiem czasu, jeśli proeuropejscy reformiści dojdą do władzy i się przy niej utrzymają (raz już stracili), reformy zaczną być atakowane, jak działo się i dzieje w Polsce. Zacznie się narzekanie, że nie tak miało być, że nie o taką Ukrainę walczyli na Majdanie.

A jednak warto spróbować. Jeśli nie teraz, to kiedy? Kolejnej szansy może nie być.