Świąteczne wypisy z Miłosza

Prywatnie jestem w nastroju świątecznym. Jako uczestnik życia publicznego -? nie jestem wcale. To był zły rok polityczny, nadchodzący będzie jeszcze gorszy, bo idą wybory. 

Nie ma takiej niegodziwości, której by obecna opozycja nie użyła przeciwko PO, premierowi i prezydentowi w walce o władzę. Nie ma takiej niezręczności, której by nie popełnił obóz rządzący, broniąc się przed atakami opozycji. Kościół zamiast te napięcia łagodzić, robił co tylko mógł, by ludzi dzielić. Ale zawsze można czytać Miłosza.  Pozdrawiam świątecznie.

Czesław Miłosz         Przypowieść o maku

Na ziarnku maku stoi mały dom,

Pieski szczekają na księżyc makowy

I nigdy jeszcze tym makowym psom,

Że jest świat większy, nie przyszło do głowy.

Ziemia to ziarnko – naprawdę nie więcej,

A inne ziarnka – planety i i gwiazdy.

A choć ich będzie chyba sto tysięcy,

Domek z ogrodem może stać na każdej.

Wszystko w makówce. Mak rośnie w ogrodzie,

Dzieci biegają i mak się kołysze.

A wieczorami, o księżyca wschodzie

Psy gdzieś szczekają, to głośniej, to ciszej.

Mój zmarły przyjaciel ksiądz J.S. nie wierzył w Boga. Ale wierzył Bogu, czyli słowu Boga, objawieniu się Boga i tę różnicę zawsze podkreślał.
Polska. Dlaczego tylko co najniższe, dlaczego tylko co najwyższe, a nic pośrodku? I dlaczego wierność polskości obraca się na tej polskości szkodę, a bunt przeciwko polskości jest jej uświetnieniem?

Z Walta Whitmana (przełożył Cz. M.)

Jesteśmy dwa obłoki rankiem i po południu nad głową,

Jesteśmy łączące się morza, dwie z tych wesołych fal, które

Kładą się jedna na drugiej i wzajemnie zwilżają siebie,

Jesteśmy śnieg, deszcz, chłód, mrok, jesteśmy każdy wytwór i oddziaływanie ziemi,

Krążyliśmy i krążyliśmy, aż znów powracamy do domu,

Została nam tylko wolność i tylko nasza radość.