Ach, Franciszek. Pół roku nowego pontyfikatu

Media nie odpuszczają z ochami i achami pod adresem nowego papieża. Właśnie mija półrocze od wyboru Franciszka. Wstępny bilans robię w bieżącym numerze Polityki, ale wydarzenia biegną tak szybko, że już się zebrał materiał na ciąg dalszy.

List Franciszka do włoskiego VIPA, wydawcy czołowego dziennika i ateisty. Papież przypomina, że celibat nie jest dogmatem, a jego nowy sekretarz stanu, prawa ręka, abp.Parolin, potwierdza. Watykan ogłasza, że w najbliższym czasie Franciszek spotka się z orędownikiem tak zwanej teologii wyzwolenia, peruwiańskim dominikaninem, Gutierezzem, uważanym przez katolicką prawicę za pachołka komunizmu.
Mało? Proszę , oto więcej takich gestów. Homilia o odkupieniu ateistów przez śmierć Jezusa, pod koniec czerwca Franciszek – przyznajmy, że mało grzecznie, ale wymownie – nie przychodzi na koncert muzyki Beethovena, choć czekało na niego specjalne białe krzesło. Cóż, w Argentynie by Bergoglia pewno po prostu nie zapraszali na takie koncerty, bo wiedzą, że woli pracować i pewno uważa, że kiedy tylu ludzi nie ma pracy, to nie czas na dla niego na koncerty, nawet IX Symfonii .

 Watykan wciąż się uczy nowego stylu pierwszego w dziejach papieża Latynosa.

Franciszek pewno w podobnym duchu potraktował instytucję tak zwanych papieskich szambelanów. Rozwiązał ten wykwit monarchizmu: nie czas na zbytki w dobie globalnego kryzysu. Uczestnikom uroczystej kolacji dla włoskich kawalerów Legii Honorowej sprezentował karteczki: Marnowanie jedzenia jest kradzieżą jedzenia ubogim.

Populizm? Tak, ale w duchu Ewangelii. Dlatego prawica katolicka w Polsce ma taki kłopot  z Franciszkiem. Bredzi o ,,operacji Franciszek” polegającej rzekomo na zawłaszczaniu papieża przez liberalną lewicę. Ignoruje za to głosy samych katolików, którzy uważają Franciszka za potężny zastrzyk energii i nadziei w Kościele.

Tymczasem styl Franciszka doskonale wpisuje się w tradycję papieża Jana XXIII, który zwołując pół wieku temu Sobór w Watykanie, dał Kościołowi nową szansę na odrodzenie. Teraz taką szansą zaczyna być pontyfikat Franciszka. Ludzie, którzy nie myślą wąsko ideologicznie, dostrzegają to lepiej niż oficjalny katolicyzm w Polsce.

W Kościele w Polsce jest dziś 20 tys. księży, 10 tys. zakonników i zakonnic. Gdy abp Hoser upokarzał i szykanował ks. Lemańskiego, w tej armii ludzi nie znalazł się dosłownie ani jeden duchowny, na najwyższym i najniższym szczeblu, który by wystąpił publicznie w obronie Lemańskiego. Jakże to wymowne. Nawet w PZPR znajdowali się (oczywiście, nieliczni) obrońcy partyjnych ,,dysydentów”, czyli krytyków polityki ówczesnych władz.

Lemańskiego bronili katolicy i świeccy w Internecie. Kilkanaście tysięcy podpisało petycję w obronie Lemańskiego (może Franciszek nawiąże do tego podczas planowanego zlotu młodzieży w Krakowie).  Ale nie w Kościele jako instytucji. W tym Kościele ani Lemański, ani Franciszek nie mogą liczyć na szczerą chęć zrozumienia.  

Pierwszy jest całkowicie osamotniony, drugiemu się oficjalnie przyklaskuje, rozmywa się jego przekaz, a na co dzień wszystko toczy się po staremu: Rydzyk, Kościół z narodem. naród z Kościołem, katolickie państwo narodu polskiego, pan, wójt i pleban.