Hejting

Wolność słowa w Internecie. Brzmi pięknie, smakuje czasem gorzko. Na niedawnej debacie na ten temat w Agorze słuchałem z pewnym zaskoczeniem przedstawiciela katolickiego Gościa Niedzielnego. Andrzej Grajewski apelował w obecności ministra cyfryzacji Boniego, by bronić katolików przed narastającymi atakami.

Nie wiem. Rzadko zaglądam na portale katolickie (polskie). Więc może rzeczywiście idzie na nich ,,antykatolski”  hejting na całego. Ale całkiem możliwe, że Grajewski mówi prawdę.

Bo hejting to zaraza na prawie wszystkich polskich portalach. Obojętne na jaki temat. Podobne stężenia agresji i podobny prymitywizm stylu i treści napotykam jedynie na portalach amerykańskich. Nie wiem, jak jest na rosyjskich. Znam język, ale nie mam czasu czytać postów, tylko artykuły lub newsy, które mnie interesują.

Nie spieszę się z wnioskami. Może jest tak, jak powiedział pewien znany polski dziennikarz, że chamstwo w Internecie to efekt likwidacji analfabetyzmu. A może jest tak, że to jest przykra strona internetowej anarcho-demokracji.

Co zrobić z hejtingiem w Sieci? Jeśli zawiera groźby karalne pod adresem konkretnych osób lub instytucji, ścigać hejtersów z mocy prawa. Poza tym, zacisnąć zęby, tępić jeśli można (moderatorzy, obudźcie się!), znosić, jeśli nie można tępić. Najlepsza metoda znoszenia: ignorować, nie czytać, nie zatruwać się nienawiścią. Szukać portali bardziej przyjaznych. Sam tak się bronię.

Podczas dyskusji w Agorze Wojciech Orliński z GW odpowiedział red. Grajewskiemu, że w Sieci atakuje się także niewierzących za to, że nie wierzą, ateistów za ateizm. Robią to katolicy. To może katolicy umiarkowani jak Grajewski zaapelowaliby także o zaprzestanie ataków na ateistów?

Tak jest: hejting nie jedno ma imię Lewackie i prawackie, katolskie i antykatolskie. Każdy jest rozrywaniem więzi społecznej, blokowaniem dialogu, niszczeniem kapitału zaufania. Każdy hejting zasługuje na kosz.