Klnie jak poseł

Marszałek Kopacz chce ukarać posła Zbigniewa Rynasiewicza z PO, który przeklinał na posiedzeniu jednej z komisji sejmowych. Mówimy: klnie jak szewc. Ale czasy się zmieniają: okazuje się, że kląć publicznie może też reprezentant narodu.

Niby drobiazg, ale nie do końca. Nie znam parlamentu, w którym tolerowano by rzucanie ,,mięsem” podczas wykonywania obowiązków przez deputowanych. Marszałek Kopacz chce sprawę klnącego posła przekazać do rozpatrzenia komisji etyki poselskiej. Ale lepsza droga to powinien być ostracyzm towarzyski. Ujawnienie personaliów i okoliczności. Takie grubiaństwo skuteczniej leczyć zadawaniem wstydu grubianinowi niż karami dyscyplinarnymi.

Oczywiście, klnie nie tylko przyłapany na gorącym uczynku ten jeden poseł. Plaga przeklinania jest u nas powszechna. Przekracza wszystkie podziały – klasowe, edukacyjne, pokoleniowe, polityczne. Klnie się jawnie i bez zażenowania na ulicach największych miast i w miejscach zabitych dechami.Na domiar złego (nie tylko u nas) przekleństwa coraz szerzej są akceptowane w kulturze masowej, która dziś wychowuje młodzież.

Znam w Europie dwa kraje, gdzie werbalne chamstwo może nas dopaść w najmniej oczekiwanym miejscu i czasie, tak jak w Polsce. To Londyn i niektóre inne wielkie miasta na Wyspach oraz Rosja. Pewno nie lepiej jest w wielu innych, na czele z Italią i Hiszpanią, ale nie znam tych języków na tyle, by mieć pewność.

Przekleństwa w miejscach publicznych są zawsze nieznośne, psują powietrze. Ale w miejscach takich jak parlament są czymś jeszcze: dowodem niskiej jakości klasy politycznej, która taką werbalną przemoc toleruje. Rzecz nie w tym, by zakazać przeklinania w ogóle, bo to byłby idiotyzm – o ile wiem formalnie mamy takie całkowicie martwe przepisy zabraniające używania wulgaryzmów w przestrzeni publicznej – rzecz w tym, że masowe publiczne przeklinanie i jego masowe tolerowanie mówi coś nie tylko o przeklinających, ale także o społeczeństwie. Mówi to, że społeczeństwo traci zdolność ale i chęć samoobrony przed agresją. Dziś werbalną, a jutro?