Zagubiony katolik patrzy na magiczne amulety, czyli co rozwadnia chrześcijaństwo w Polsce

Episkopat polski ogłosił list pasterski przeciwko wierze w horoskopy, amulety, jasnowidzów, wróżki, magię, demoniczne zabawki, okultyzm itp. Tego się nie da połączyć z wiarą chrześcijańską. Zgoda. A czy da się z wiarą chrześcijańską pogodzić wykluczanie ludzi ze wspólnoty na tle politycznym czy obyczajowym?

List http://episkopat.pl/aktualnosci/5095.1,Nie_rozwadniajmy_chrzescijanstwa.html jest kolejnym przykładem katolicyzmu wybiórczego, unikającego tematów niewygodnych. To dziś w Kościele oficjalnym przekaz dominujący, podchwytywany od razu przez media katolickie i prawicowe. Chodzi o polską mutację amerykańskiej wojny kulturowej między skamieniałym tradycjonalizmem a nurtem wolnościowym w społeczeństwie i debacie publicznej. Na tej samej zasadzie polski tradycjonalizm bije brawo protestom we Francji przeciwko legalizacji małżeństw homoseksualnych.

Są tu dwa ważne pytania. Skąd się bierze ta podatność polskich katolików na te wszystkie odsądzane od czci i wiary ,,demony”? Czyżby nie pochodzili oni z katolickich domów, gdzie rodzice uczyli ich zasad wiary? Czyżby nie chodzili na lekcje religii katolickiej w szkołach państwowych, a wcześniej w parafiach? Czyżby nie docierały do nich przekazy mediów katolickich? Na to podstawowe pytanie list pasterski nie odpowiada, bo musiałby się zająć głębiej przyczyną a nie objawami owej ewidentnej porażki duszpasterskiej. To nie sekty są głównym wrogiem chrześcijaństwa w Polsce, lecz błędy i zaniedbania w samym Kościele.

Na przykład tradycyjnie płytki poziom wiedzy o własnej religii, program kształcenia księży, nastawienie władzy kościelnej na ilość a nie jakość, jak za komuny. Biskupi powołują się w liście na egzorcystów! W Polsce ich liczba w Kościele podobno dramatycznie rośnie. To oni dostarczają biskupom materiału rzekomo potwierdzającego szatańską ofensywę w Polsce.

Witajcie w średniowieczu, tym najmroczniejszym, od polowań na czarownice i tropienia innych diabelskich knowań i spisków. Im więcej tego straszenia szatanem, tym większa szansa, że przerażony, zdezorientowany i niedouczony Polak katolik zacznie się rozglądać za amuletami, tak na wszelki wypadek, jako za dodatkowym zabezpieczeniem przed złem, którym jest przez Kościół straszony.

Po drugie, jeszcze ważniejsze. Czy Kościół oficjalny w swych dokumentach rozważy kiedyś pytanie, co rozwadnia chrześcijaństwo w nim samym? Przykładów nie brakuje. Czy nie to jest jeszcze jednym powodem odchodzenia ludzi od wiary? Czy polski katolicyzm swym politycznym upartyjnieniem, swym stygmatyzowaniem osób sięgających po in vitro czy zwolenników reform obyczajowych sam nie odpycha części ludzi od siebie i od wiary, a niektórych wypycha w objęcia różnej maści szarlatanów?

Biskupi cytują w liście angielskiego pisarza katolickiego Chestertona: Gdy człowiek przestanie wierzyć w Boga, może uwierzyć w cokolwiek. Otóż może, ale nie musi. Wiara w Boga nie jest warunkiem koniecznym życia sensownego i etycznego, ku pożytkowi własnemu i innych. Kto chce wierzyć w demony i egzorcyzmy, jego prawo. Ale mam silne wrażenie, że ta wiara nie służy zdrowiu psychicznemu społeczeństwa i samego Kościoła.