Boston: ile państwa policyjnego w demokracji?

Pod pewnymi względami nasz stan wojenny 1981 r. to nic w porównaniu z Bostonem. Tam nawet ludzie nie mogli wyjść w dzień z domu. Na ulicach tylko ciężko uzbrojone oddziały antyterrorystyczne,  mnogie i dwupłciowe formacje policyjne, służby ratownicze. Życie miasta całkowicie zablokowane rozkazami funkcjonariuszy różnych szczebli. Przeczesywanie miasta dom po domu.  

Demokracja została boleśnie uderzona, demokracja pokazała kły. Nie było protestów. Widzieliśmy, jak szybko, jak masywnie i jak skutecznie i z aprobatą społeczną można w demokracji wprowadzić stan wojenny.

Skutecznie? Pod względem propagandowym na pewno tak. Demonstrowana na ulicach siła budziła respekt. Państwo policyjne budziło podziw. Ludzie chcieli się poczuć bezpiecznie, dawali z góry przyzwolenie na wszystko, byle tylko ,,dorwać” ściganego. Państwo policyjne buduje mentalność policyjną, wszystko i każdy staje się podejrzany, mnożą się teorie, domysły, spekulacje.

Może jeszcze większe wrażenie zrobił na mnie artykuł BBC News o samoobronie Bostonu w Internecie. http://www.bbc.co.uk/news/technology-22214511

Okazuje się, że domorośli agenci śledczy kierowani dobrymi intencjami zaczęli pokazywać palcem konkretnych ludzi: to on! Antybohaterem tej oddolnej spontanicznej obywatelskiej akcji stał się na przykład Sunil Tripathi. Taka samoobrona prowadzi do samosądów, a to jest zaprzeczeniem praworządności.

Ścigany został pojmany już po zniesieniu godziny policyjnej. Ale nie został wytropiony przez SWATów, tylko dzięki mieszkańcowi posesji, na której się ukrył. Mieszkaniec zatelefonował na policję, gdy zobaczył na ziemi plamy krwi prowadzące do kryjówki ściganego. A więc sukces, choć jakby połowiczny.

Na razie nie wdaję się w temat czeczeński, ani w psychologizowanie, co mogło być motywem zbrodni. Nie wdaję się w spekulacje, czy i kto i dlaczego tych dwóch młodych ludzi zmanipulował, czy też działali bez innych. To wszystko pokaże powoli dochodzenie.

Teraz zafrapował mnie ten impuls totalitarny, obecny i w akcji policyjnej, i w akcji obywatelskiej. On mi uwiera, zwłaszcza w przypadku polowania na rzekomych sprawców przez amatorów w Internecie. Ale czy nie byłoby pewną naiwnością oczekiwać, że na wojnie nie będzie zabitych?