Kto po Tusku na czele PO?

Wszyscy o rekonstrukcji rządu, a ja o dalszej przyszłości PO.  Sam Donald Tusk mnie zainspirował, zapowiadając, że wczesną wiosną opowie szczegółowo, jaki ma plan dla siebie i PO. Pamiętamy, że obiecał, iż więcej niż dwie kadencje liderował nie będzie. Moim zdaniem będzie.

Tusk po prostu nie może przestać być premierem i szefem Platformy. Nie może tak sobie abdykować jak Benedykt. To byłoby nieodpowiedzialne. Po drugie, nie ma w PO obecnie nikogo, kto by mógł Tuska z sukcesem zastąpić.  Którekolwiek nazwisko weźmiemy pod lupę, będzie jasne, że nie da rady po Tusku, nie będzie jednoczył, tylko dzielił.

Platforma Schetyny czy Gowina albo Grupińskiego, Kopacz czy Nowaka jest do pomyślenia, lecz po co komu taka Platforma przechylona mocno na ten czy na inny bok?  Idea Platformy jako obywatelskiej partii szerokiego centrum nie jest zużyta. Ale Tusk musi teraz ją rewitalizować.

Zmiany w rządzie są krokiem w dobrym kierunku. Bardzo dobrze, że Tusk nie ruszył tych ministrów, których usunięcie suflowali mu różni ,,życzliwi”. Bardzo dobrze, że wzmocnił pozycję ministra finansów. Moim marzeniem było, aby wicepremierem mianował też minister Bieńkowską. Wraz z Rostowskim byliby potrzebną przeciwwagą dla kunktatorskiego Piechocińskiego.

Po sukcesie budżetowym w Brukseli rząd powinien zająć się przede wszystką gospodarką i rozdysponowaniem funduszy unijnych oraz przygotowaniem Polski do wejścia strefy euro. To jest historyczne zadanie Tuska. Niech zostawi Polskę zmodernizowaną. Wtedy może odejść. Wychowawszy sobie przedtem następcę do zaakceptowania nie tylko w całej PO, ale i w centrowym elektoracie.