Rzeź dzieci w Newtown

Ile dzieci musi zginąć, by Ameryka się opamiętała? Niechże prezydent Obama nie tylko roni łzy, ale wreszcie coś zrobi.

Przecież sam sugerował, żeby nie wolno było kupować broni automatycznej. Skończyło się na sugestiach. Co to za fatalna siła trzyma Amerykę w klinczu? Rozumiem, że poprawki do konstytucji są nietykalne, umiłowanie wolności indywidualnej tak silne, lobby strzeleckie tak potężne, ale żeby aż tak?

Już prawie co miesiąc z USA przychodzą newsy o kolejnej masakrze, której sprawca użył legalnie kupionej broni. Broń można kupować bez istotnych ograniczeń. Podobno każdego rodzaju, włącznie z wyrzutniami rakiet, i w każdej ilości.
Na cholerę komuś granatnik, wóz pancerny czy 30 sztuk broni automatycznej? Przeciwko komu chcą się tak zbroić? Przewidują wojnę domową, inwazję z Meksyku czy z kosmosu? I dlaczego debata publiczna w tej sprawie wciąż koncentruje się na prawie do broni, a nie na prawie do bezpieczeństwa tych, którzy broni nie noszą?

Czy ideałem będzie społeczeństwo uzbrojone po zęby od przedszkolaków przez nauczycieli po babcie odbierające dzieci ze szkoły?
Ogromnie współczuję rodzinom zabitych dzieci. Nie mieści się w głowie taka tragedia. Ale równie trudno pojąć, czemu praktycznie nic się nie zmienia.