Nagi Harry, czyli wolność słowa

Nagie zdjęcia księcia Harry’ego wywołały dyskusję o wolności prasy. Oczywiście w Anglii, bo w USA byłaby nie do pomyślenia. To z amerykańskiego portalu fotografie z prywatki z udziałem księcia rozeszły się momentalnie na cały świat. Kto ma rację?

,,Oldskulowcy” broniący prywatności, także prywatności celebrytów, czy rekiny prasowe typu Ruperta Murdocha, które pod płaszczykiem wolności prasy zbijają kasę na ludzkim podglądactwie?

W prasie brytyjskiej stało się coś niezwykłego. Przez dwa dni nie zdecydowała się opublikować zdjęć gołego wnuka królowej w hotelowym pokoju. Harry jest lubiany chyba bardziej niż William. Lecz nie o to tu chodziło. Prasa na Wyspach ma traumę skandalu hackerskiego w imperium medialnym Murdochów. Toczą się publiczne śledztwa, jak mogło do nich dojść. Jak można było włamywać się do komórki nieżyjącej dziewczynki?

W tej atmosferze prawnikom monarchii udało się wymóc na redaktorach prasy powściągliwość. Te zdjęcia są prywatne, zostały zrobione w prywatnym miejscu, ich publikacja naruszy dobra osobiste Harry’ego i rodziny królewskiej. Redaktorzy przyjęli ten argument do wiadomości, choć przed skandalem hackerskim naciski prawników Harry’ego i jego ojca tylko by ich zachęciły do publikacji.

Ale w piątek największy tabloid The Sun(własność Murdocha) złamał solidarność prasy. Tym samym multimiliarder rzucił wyzwanie monarchii. Ale z pewnością mu się opłaci. Bo nawet jeśli zostanie pozwany przed sąd, to co już zarobił na publikacji, to jego, a z pewnością zarobił nieźle, skoro prawdziwe zdjęcia (bo były też inscenizowane) można było zobaczyć na Wyspach przez dwa dni tylko w Internecie.

Jasne, możne dyskutować, czy takie gesty pewnej przyzwoitości, jak odmowa publikacji tego typu fotografii w milionowych nakładach, mają w ogóle sens w epoce cybernetycznej.

A jednak spodobała mi się ta początkowa powściągliwość prasy brytyjskiej. I to, że nie poszła na taniochę, deklamując o wolności prasy, gdy w istocie chodzi o pieniądze, jakie gazety, i to w czasie kryzysu prasy papierowej, mogłyby na nagim Harrym zarobić.

‚Nie widzę żadnego poważnego argumentu, żadnego interesu publicznego, aby te zdjęcia publikować. Tylko wtedy, gdyby w jakimś sensie ten interes był zagrożony, należałoby gołe zdjęcia księcia łączyć z wolnością prasy.