Cerkiew Tuska

Zbliża się precedensowa wizyta patriarchy Cyryla w Polsce. Za patriarchy Aleksego papież Wojtyła chciał bardzo do Rosji, ale Cerkiew nie chciała i nie pojechał. Teraz Cyryla będzie podejmował w Polsce abp Michalik.

Mają uroczyście podpisać wspólny dokument biskupów rosyjskich i polskich o perspektywie pojednania obu Kościołów i narodów. Może to się kojarzyć z pamiętnym listem biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. Najpierw zebrali za ten list ostre cięgi i od Gomułki, i od katolickiego narodu.

Dziś uważa się ten list za kamień milowy na drodze do normalizacji stosunków polsko-niemieckich. Ale niestety wątpię, by list Cyryla i Michalika okazał się takim przełomem.

Żeby nie był, już pracują nad tym politycy i publicyści prawicy. Oto (polemiczny) przykład: http://www.areopag21.pl/prawoslawny_areopag/artykul_2270_polityczna-gra-polakow-wokol-katynia.html

Linia pisowskiej krytyki, tu wyłożona przez p. Fotygę, jest generalnie taka: mocodawcą Cyryla jest Putin, a Cerkiew moskiewska jest narzędziem polityki Kremla. Z tego nic naprawdę dobrego nie może się urodzić. To gra pozorów, mająca uśpić czujność Polaków.

Z różnych powodów taka narracja ma u nas wielu zwolenników. Bo o męczeńskiej i heroicznej stronie historii prawosławia wie się w Polsce niewiele. Niewiele też Polak katolik wie prawosławiu w Polsce, mimo że żyje wśród nas pół miliona prawosławnych. Pisałem o tym np. tu http://archiwum.polityka.pl/art/cerkiew-bez-moskwy,375198.html

Oczywiście, penetracja Cerkwi przez KGB jest faktem. Tak samo jak tradycyjny w Rosji sojusz tamtejszego prawosławia z tamtejszą władzą – za caratu, za komunizmu i za Federacji Rosyjskiej. Te fakty potęgują nieufność do odgórnego gestu w postaci wspólnego orędzia obu Kościołów. Będzie go można dezawuować jako porozumienie elit, kolejny dowód naiwności lub/i uległości Polaków wobec Rosji.

Co gorsza, obawiam się, że ludziom takim jak minister Adam Rotfeld, wiążącym duże nadzieje moralno-polityczne z tym dokumentem, nie będzie łatwo przebić się z pozytywną argumentacją do szerszego ogółu. W tym sensie los listu może być powtórką historii listu z 1965 r. Ale tylko z okresu początkowego – totalnej, bardzo emocjonalnej, za to bezrefleksyjnej kontestacji.

XXXX Wałęsa-Romney
Słyszę od zaprzyjaźnionych dziennikarzy, że to ponoć Romney wyszedł z inicjatywą, a nie Wałęsa. A Wałęsa tylko ją przyjął. Może to zwiększa prawdopodobieństwo wizyty MR w Polsce, zobaczymy. Antonius – radzę poczytać Parandowskiego, w którym się Pan/Pani zapewne odnajdzie, oraz pogłębić własną znajomość tematu. Na przykład poczytać dokumenty II Soboru Watykańskiego, w szczególności deklarację Nostra aetatae. Oczywiście każdy może mieć swoje negatywne zdanie na temat religii (ciekawe, czy każdej?) czy Kościoła. Ale w kwestiach konkretnych, jak na przykład dogmat o tzw. Niepokalanym poczęciu, warto by coś wiedzieć o jego tle i historii. To wcale nie oznacza, że się w dogmat uwierzyło albo że się musi uwierzyć. To samo z Biblią. Doprawdy sprawia Pan/Pani wrażenie, kogoś nie mającego pojęcia o naukowej krytyce tekstów biblijnych i płynących z niej wniosków. Podobnie z językiem religijnym. Nie trzeba go akceptować w sensie wiary, by go poznać i zrozumieć, jakie doświadczenia i emocje ludzi starał i stara się wyrazić. Ten blog jest daleki od nawracania kogokolwiek na jakąkolwiek doktrynę religijną. Ale tu się ceni merytoryczność, racjonalizm, uczciwość, gotowość do rozmowy, a nie mowę nienawiści. Dlatego wpisy o treściach obraźliwych czy rasistowskich nie są tu mile widziane. PA 2155 – w tym i owym bym się zgodził, ale co do Wrzodaka to akurat jest tu jak Piłat w credo, a przeciwko tej wojnie był też Kościół katolicki. Dzięki też za uwagi o wpisach Ferro. Zza kałuży – indeed, zza kałuży. Lewy – p. początek. Matylda – dzięki za polemikę z Gunterem, choć moim zdaniem to rzucanie pereł przed wieprze. Co do Kardynała, to zgoda, że jest ,,konserwatywny”, ale przynajmniej nie jest neo-endecki. K. Mazur – OK, Fergusson itd., ale tu chodzi o Polskę. Asia – ,,Drogi Panie?”, czy my się znamy? Wymienione przez Panią/Pana kwalifikacje Romneya nie są kwalifikacjami męża stanu, tylko menedżera i misjonarza. Torlin (8:46) – no tak!