Pamiętliwy Obama

Pod koniec kwietnia na portalu ambasady USA w Polsce podano z dumą, że Jan Karski został pośmiertnie wyróżniony wysokim amerykańskim odznaczeniem, Medalem Wolności. Ambasador Feinstein miał faktycznie powód do dumy. Ameryka nierychliwa ale sprawiedliwa. I oto nagle okazuje się, że także…pamiętliwa.

Chodzi naturalnie o obecną ekipę prezydencką w Waszyngtonie. Nasze media podają, że Warszawie dano do zrozumienia, iż prezydent Obama nie życzy sobie, aby Medal odebrał Lech Wałęsa. Przyślijcie kogoś innego. I Polska nie ma wyjścia: musi przysłać kogoś innego, bo przecież nie może nie przysłać.

Wałęsa upokorzony bez dwóch zdań. Ale w jakimś stopniu urzędnicy Obamy upokarzają w ten sposób także Polskę.
Wygląda to na retorsję za afront wyrządzony Barackowi Obamie w Polsce przez Wałęsę. Odmówił spotkania z prezydentem USA jako jeden z licznie zaproszonych. Chciał się spotkać, ale w cztery oczy, jak noblista z noblistą, jak były prezydent Polski z urzędującym prezydentem. Próżność to czy uzasadniona duma – obojętne. Nie spotkali się.

A dyplomaci Obamy ten incydent widać dobrze zapamiętali, bo przecież prezydentowi się nie odmawia na zasadzie ,,bo mi nie pasuje”. I teraz powiedzieli Wałęsie ,,nie”, tak jak on przedtem powiedział ,,nie” Obamie.

Przykre to. Urażona ambicja personelu czy nawet głowy państwa przekreśliła wyjątkowe zdarzenie: Wałęsa, kawaler Medalu Wolności, wciąż popularny w całej Ameryce (prócz pisowskiej Polonii), odbiera od Obamy Medal dla Karskiego.
Taki obrazek miałby szanse w wszystkich dziennikach TV i stworzyłby okazję do przypomnienia, choćby w paru słowach, o dramacie misji Karskiego, niewysłuchanego należycie kuriera podziemnej Polski alarmującej Zachód o holokauście.

Zapewne Medal odbierze prof. Adam Rotfeld. W tej sytuacji właściwa osoba we właściwym miejscu. Może nasz były szef dyplomacji wymyśli jakiś dyplomatyczny sposób na rozładowanie niespodziewanych złych emocji, jakie się nagle pojawiły.

Ale jest jeszcze jedna zagadkowa okoliczność. Przecież w USA żyje ostatnia partnerka życiowa Karskiego, a w Polsce jego chrzestna córka. Nie wyobrażam sobie, by dyplomaci i urzędnicy obu stron przygotowujący uroczystość o tym nie wiedzieli? Czemu o nich zapomnieli? Na portalu US Embassy Warszawa na razie o incydencie ani słowa. Faktycznie, tym razem nie ma się czym pochwalić.

XXXX Dumni Lechici

Mój kolega bloger Jacek Kowalczyk napisał o trollingu w blogosferze. W ostatnim czasie i ja tego doświadczam pod moim blogiem, więc felieton JK polecam ku przestrodze. Problemem jest nie sam trolling, lecz jego dewastujące dla niektórych czytelników efekty. Bardzo ich za to przepraszam. I bardzo dziękuję tym bywalcom na tym blogu i wszystkim innym nowym za gotowość do rzeczowej rozmowy przynajmniej między sobą, bo z grubianskimi trollami się nie da, na temat mych tekstów. Nawet jeśli ta rozmowa odpływa dość często na Księżyc :). W końcu z Księżyca też widać Ziemię.