Smoleńskie milczenie Tuska to błąd

W drugą rocznicę Smoleńska premier i prezydent milczeli. Pamięć ofiar publicznie uczcili, lecz do narodu nie powiedzieli ani słowa. A kiedy oni milczą, to słychać tylko prezesa.

On mówi od rana do wieczora. Nieważne, co i jak; ważne, że mówi, a media to transmitują. To błąd, że prezydent i premier godnościowo milczą, gdyż powstaje wrażenie, że nie mają argumentów w sporze smoleńskim. A takie wrażenie popycha wahających się w objęcia PiS.

Druga rocznica pokazała już bez żadnych kamuflaży, że PiSowi chodzi tylko o odpalenie prezydenckiej kampanii wyborczej prezesa. Reszta to widowisko reanimujące manifestacje Solidarności z czasów PRL i pielgrzymek papieża Wojtyły do Polski, ale nastawione głównie na mobilizację obozu pisowskiego.

Kaczyński uczciwie wyliczył, że prócz PiS tworzą go ojciec Rydzyk i jego media, gazety i kluby red. Sakiewicza oraz Kościół i duchowieństwo. I wykluczył z tego obozu PJN i ziobrystów. Myślę, że to za mało, by prezes doczekał się prezydentury. Chyba że obóz Tuska będzie dalej godnościowo milczał.

Dobrze rozumiem, że Tusk może się brzydzić konfrontacji z narracją pisowską, lecz sondaże pokazują, iż ta narracja zbudowana na zasadzie wbijaj ludziom do głowy złe emocje, brednie i insynuacje, a w końcu uwierzą, przynosi efekty. Rośnie liczba Polaków wierzących w teorię ruskiego zamachu. I tych, którzy nadal uważają, że katastrofa smoleńska nie jest jeszcze wyjaśniona.

Nawiasem mówiąc, czy ktoś zauważył, że katastrofa smoleńska i Lech Kaczyński wraz z jego bratem już prawie całkowicie przysłonili zbrodnię katyńską?