Marna studniówka Tuska

Mało kto czyta internetowe strony rządu. Nie dowie się więc, co rząd ma do powiedzenia o swych działaniach na swoje pierwsze sto dni drugiej kadencji Tuska. Ale po co? Przecież opozycja i jej zwolennicy wiedzą z góry, że studniówka wypada fatalnie.

Żeby z sensem wystawiać cenzurki, trzeba by oddzielić dwie warstwy: wizerunkową od merytorycznej. Słabe noty rzeczywiście należą się rządowi w sferze wizerunkowej.

Może premier powinien dobrać sobie nowych doradców, odpocząć od PP. Ostachowicza i Grasia. Może powinien skoczyć w przerwie konsultacji emerytalnych na film ,,Żelazna dama””. To skrócony kurs przywództwa politycznego. Oczywiście bez gwarancji sukcesu, bo w polityce demokratycznej, czyli masowej i poddanej emocjom chwili,  żadne kursy nawet najdłuższe niczego nie mogą gwarantować.

Straty wizerunkowe to również duży spadek poparcia w kilku badaniach z rzędu. Jeśli to będzie trwało, w PO zaczną się tarcia frakcyjne, które mogą doprowadzić do rozłamu. Możliwe jest też zerwanie koalicji przez ludowców.

Słowa Pawlaka, że w ZUS nie wierzy to bardzo poważne ostrzeżenie dla Tuska. I rzeczywiście PSL dużo więcej łączy dziś w kwestii emerytalnej z opozycją niż z koalicjantem. Rozłam w PO czy w koalicji mogą zaś prowadzić do przyspieszonych wyborów. A te Platforma by przegrała, gdyby przeciwko niej wspólne listy wystawiła opozycja niepisowska. 

Tusk nie musi się wstydzić za meritum rządzenia tak bardzo, jak by sobie życzyła opozycja. Wystarczy poczytać wspomniane  informacje na stronie kancelarii premiera. Ale mimo to ma po raz pierwszy od 2007 r. poważne powody do politycznego niepokoju.

Przestaje działać jego nimb przywódczy. Dawniej go wściekle atakowano, ale rzadko z niego drwiono. Grożono pięścią, ale nie machano ręką. To samo z Platformą. Teraz proporcja się zmienia.

XXXX Apostazja

Nie mieszam się w dyskusje pod moim blogiem; odnotowuję z żalem chamstwo niektórych z nich, np. o p. Bartoszewskim albo o sprawach kościelno-religijnych. Co innego dyskusja, co innego chamstwo. Czy tak trudno dostrzec tę różnicę? Tak tworzy się nie dyskusja, lecz jej pozór. Zadowoleni z siebie po obu stronach powtarzają w kółko te same argumenty, w ogóle nie biorąc pod uwagę, choćby dla przyjemności rozmowy, stanowiska polemisty. Np  ksywka kku: zero zrozumienia tego, co napisałem. Gdzie ja sugeruję, że apostaci to jakieś dzieci, które jeszcze dorosną? Za to anonimowość pozwala łupnąć Kościół porównaniem z NSDP, co za finezja! I co za kultura w odniesieniu do tysięcy księży (także niemieckich) zamęczonych przez nazistów w kacetach. Czy ci księża to nie ludzie? W minimalnym stopniu czuję się katolikiem konfesyjnym, ale takie wpisy wydają mi się nie tyle dziecinne, co bezdennie głupie.