Facecje posła Kalisza

Nie lubię żartów z nazwisk. Zwłaszcza, jak żartuje osoba publiczna. W ,,Kawie na Ławie” poseł Kalisz pozwolił sobie na takie żarty. Żartował z nazwiska ministra finansów. Niby nie mógł sobie przypomnieć, jak się właściwie minister nazywa. Plątało mu się Vincent z Jackiem. Nie on pierwszy wśród polityków niechętnych Rostowskiemu.

Jeśli takie żarty robią sobie poseł Czarnecki z PiS (nota bene Richard Henry) albo poseł Górski z PiS (ten od Obamy), to wzruszam ramionami. Oni tak mają, sarmaccy dowcipnisie. Ale Kalisz sprzedaje się publice jako empatyczny brat łata, co to prawie z każdym jest na ty i każdego szanuje, bo taki ma styl bycia.

Kto jak kto, ale właśnie Kalisz powinien naprawdę się pilnować z takimi wygłupami. Przecież to jego grubiańsko potraktował przed laty poseł Niesiołowski. Publiczne aluzje do powierzchowności są tak samo prostackie, jak do nazwisk. To taniocha.

Co właściwie chciał tym żartem zakomunikować Kalisz? Nie chce mi się wnikać. Cokolwiek chciał, wyszła słoma z butów. Są chwile, kiedy nasz sejm jednoczy się ponad najgłębszymi podziałami. Niedawno z okazji słów posła Biedronia. W programie Rymanowskiego z facecji Kalisza inni politycy też się śmiali. Drobiazg, ale wymowny. Pokazuje klasę naszej klasy politycznej. No dobrze, są wyjątki. 🙂