Madrycki Plac Tahrir

Ciekawe rzeczy dzieją się Hiszpanii. Ciekawsze niż w polityce polskiej, dlatego pozwolę sobie zignorować pseudo-problem ,,Antykomor” i jeszcze bardziej wyssany z palca problem frustracji byłego szefa CBA Kamińskiego.
W Madrycie widzę memento dla tych, którzy marzą o posłużeniu się metodami demokracji placowej, tak to nazwijmy, do zmiany systemu, który uważają za zmurszały. Madryt to nie Kair czy Tunis. Kłopoty Hiszpanii wynikają nie z autorytaryzmu, lecz z błędów rządu demokratycznego.

Z tygodnia na tydzień nie da się stworzyć zupełnie nowego systemu partyjnego. Ale próbować warto, jeśli istniejący nie działa. Jeśli działa, wystarczy demokratyczna presja przede wszystkim poprzez urny wyborcze.

Wybory samorządowe wygrała prawica, a nie ,,oburzeni”. Czy o to chodziło młodym Hiszpanom? Chyba nie wierzą, że prawica, jeśliby doszła do władzy na szczeblu centralnym, będzie cięła wydatki publiczne mniej radykalnie niż robią to socjaliści. Prawica będzie cięła jeszcze dotkliwiej.

Bezrobocie w Hiszpanii jest bardzo wysokie jak na zachodnie demokracje europejskie, a wśród młodych jest katastrofalne. Tylko że od własnych dorosłych dzieci mających znajomych Polaków pracujących w Hiszpanii słyszę, że ci znajomi mogą liczyć na przedłużenie kontraktów i podwyżki od swych hiszpańskich pracodawców.

Więc prawda o strukturze i charakterze bezrobocia jest być może bardziej skomplikowana niż wynika z wypowiedzi młodych hiszpańskich ,,oburzonych”. Tak samo zapewne bardziej złożona jest prawda o polityce kolejnych demokratycznych rządów Hiszpanii, także w kontekście integracji europejskiej. Nie wszystko w niej zasługuje na totalną krytykę, a wyjściem z sytuacji nie jest ogłaszanie ,,rewolucji” na wzór krajów arabskich.

Wyjściem jest po pierwsze stworzenie nowej partii politycznej z sensownym a nie tylko hasłowym programem głębokich reform. A po drugie uważne przyjrzenie się partiom już zakorzenionym i ich propozycjom walki o poprawę kondycji gospodarki i społeczeństwa. I głosowanie na te partie, które mają jakieś pomysły i zdolność do ich wcielania w życie. Raju na gwizdek nie będzie. Ani w Hiszpanii, ani w Polsce.