Sekretna misja kardynała Ortegi

Kubański (jedyny) kardynał Jaime Ortega próbuje wychodzić w unijnej Brukseli złagodzenie kubańskiej polityki UE. Według hiszpańskiego dziennika ABC, Ortega nie spotkał się z samą szefową unijnej dyplomacji, lady Aston, ale przyjął go inny wysoki urzędnik Unii, sekretarz Rady Europejskiej de Boissieu. Szczegółów jak dotąd nie ujawniono, więc zdani jesteśmy na spekulacje, o co chodzi. Lecz w tej akurat sprawie spekulacje chyba nie mijają się zbytnio z rzeczywistością.

Sprawa jest bulwersująca. Wygląda na to, że kardynał Ortega działa w porozumieniu z castrystami. I ma w tym wsparcie dyplomacji hiszpańskiej. Ekipa socjalisty Zapatero widzi sytuację podobnie jak katolicki dostojnik: Unia powinna docenić pozytywne zmiany, jakie zachodzą na Kubie, dokąd Fidela zastąpił Raul. A Unia trzyma się sztywno starego kursu, jakby tych zmian nie widziała i nie chciała docenić.

Stary kurs polega na tym, że Unia stawia sprawę tak: póki nie będzie widocznej poprawy w dziedzinie praw człowieka i reform demokratycznych, póty nie liczcie na bliższą współpracę.
Bulwersujące jest też to, że nienagłaśniana wizyta Ortegi zbiegła się z informacją o śmierci kubańskiego dysydenta Juana Wilfredo Soto. Soto miał umrzeć wskutek pobicia przez policję, czemu ta oczywiście zaprzecza. Kościół kubański nie zajął stanowiska. Krytycy systemu braci Castro uważają, że to kolejny przejaw kolaboracji kubańskiego Kościoła z władzami. Dostaje się od nich także samemu kardynałowi za to, że ma do dysydentów stosunek lekceważący, tak jak rządzący komuniści.

Paradoks sytuacji widzę w tym, że poprawę swego położenia Kościół kubański zawdzięcza Janowi Pawłowi II, a ten dysydentów nie lekceważył – przynajmniej w Polsce. Grał jednak na dwu fortepianach, bo spotykał się z sekretarzem Gierkiem i gen. Jaruzelskim i trzy razy odwiedził Polskę Ludową, co było jakąś formą akceptacji status quo. Tymczasem Ortega gra tylko na jednym – komunistycznym. Tak jakby Kościół kubański wiązał swą przyszłość z tą władzą, a nie z oddolną opozycją. Odgórne reformy- tak, zmiana systemu – nie.

Nie spieszę się z ocenami. Znad Wisły sprawy kubańskie mogą wyglądać myląco. Może kardynał ma jakąś strategię na wzór Wyszyńskiego, który do polskich dysydentów miał dużo większy dystans niż kardynał Wojtyła, szukał kompromisu z systemem w imię interesów Kościoła i społeczeństwa, a do strajków sierpniowych 1980 r. odniósł się z wyraźną rezerwą. Tylko ciekaw jestem, czy i jak misję Ortegi ocenią nasi pryncypialni katolicy antykomuniści.