Kibole, czyli co jest druzgocące dla wizerunku Polski?

Aleksander Kwaśniewski uznał burdy stadionowe w Kownie wywołane przez polskich chuliganów za druzgocące dla wizerunku naszego kraju. Słusznie, ale lista tego, co niszczy wizerunek Polski, jest, niestety, znacznie dłuższa.

Chuligaństwo stadionowe jest do opanowania. Udało się na przykład Brytyjczykom. Ale w Polsce nie da się go opanować, jeśli działacze sportowi zamiast zabrać się do roboty i wypracować skuteczną metodę obrony normalnych kibiców i bezpieczeństwa obiektów sportowych, doszukują się w skandalu własnej indolencji knowań Gazety Wyborczej przeciwko jednemu z klubów piłkarskich w Poznaniu. A taką opinię słyszałem na własne uszy w materiale nadanym w TVN.

Kibole to fragment większej całości. W Polsce chamstwo jest powszechne, agresywne i bezwstydne. Ludzie nie wstydzą się kląć w miejscach publicznych. Kierowcy jeżdżą jak w Trzecim Świecie.

Chuligani nie są kosmitami, mają domy i rodziny. Gdzieś i od kogoś uczą się być chuliganami. Rozzuchwala ich znieczulica i strach w społeczeństwie i przypadki bezradności służb porządku publicznego. W krajach anglosaskich panuje zasada, że sprawiedliwość nie tylko powinna być wymierzona złoczyńcom, lecz powinna być wymierzona tak, by ludzie się o niej dowiedzieli. W gazetach publikuje się nie tylko nazwiska przestępców, ale ich fotografie, a nawet adresy.

Nie chodzi o ,,żelazną rękę”, o publiczne upokarzanie, lecz o atmosferę braku przyzwolenia dla zachowań agresywnych i sprzecznych z prawem.

To jest praca przede wszystkim dla rodziców, ale jeśli oni zawodzą, to obowiązki socjalizacji powinny przejąć szkoła, organizacje społeczne, w tym kluby sportowe, a także Kościół. Dopiero na końcu ma wkraczać policja. Mam wrażenie, że ta sekwencja u nas nie działa tak, jak trzeba i stąd znaczna część kłopotów z kibolami. Czyż to też nie niszczy wizerunku naszego kraju?