Uniki Kluzik Rostkowskiej

Joanna Kluzik Rostkowska opowiedziała Gazecie Wyborczej o tym, jak dziś widzi PiS. Rewelacji nie ma, ale przeczytać warto, bo akurat na temat partii Jarosława Kaczyńskiego liderka PJN ma coś do interesującego do powiedzenia.

Dwie obserwacje zwracają uwagę. Pierwsza, że Kaczyński widzi w przeciwnikach politycznych wrogów, których trzeba zniszczyć. Druga, że PiS jest przybudówką Radia Maryja. Niestety, Kluzik Rostkowska nie wyciąga z wniosku, jaki podpowiada logika: że taka partia jest nie tylko antysystemowa, ale też antydemokratyczna. Kluzik Rostkowska poprzestaje na stwierdzeniu, że budowanie pozycji w polityce na emocjach nie sprzyja stabilnej demokracji. Jeśliby chciała odgrywać większą rolę niż obecnie, powinna mieć odwagę nazywania rzeczy do końca, jednoznacznie.

Ulubioną sztuczką erystyczną Kluzik Roskowskiej jest unikanie odpowiedzi na pytania dotyczące konkretnych wypowiedzi polityków obozu pisowskiego pod pretekstem, że ich nie słyszała. W tym wywiadzie taką niewiedzą zasłania się, aby nie musieć komentować słów swego byłego prezesa pod adresem premiera Tuska, ,,stającego na baczność przed Angelą Merkel” i pod adresem ,,chłopców z PO bawiących się zapałkami”. Gorszy jest drugi unik. Kluzik Rostkowska ,,nie zna” opinii swej PJN-owskiej towarzyszki Elżbiety Jakubiak, że da się obronić nazwanie obecnego państwa polskiego kondominium niemiecko-rosyjskim.

Są inne perełki: nazwanie pani Jakubiak ,,świetną specjalistką od infrastruktury, która ma horyzontalne myślenie o państwie”, pana Mojzesowicza ,,specem od rolnictwa”, no i samego prezesa, tego z kampanii prezydenckiej, tym najlepszym Jarosławem, jakiego zna, a który ,,wydobywał wtedy z siebie to, co najlepsze”. Całość sprawia wrażenie niepoważne.

Na koniec rozmowy z dziennikarkami GW, Agatą Nowakowską i Dominiką Wielowieyską, Kluzik Rosktowska zdradza, że jej marzeniem jest, by Polacy dali się przekonać, iż ,,warto postawić na PJN”. Po lekturze wywiadu i innych wypowiedziach działaczy PJN mam jeszcze silniejsze wrażenie, że jej marzenie się nie spełni.

PJN nie jest potrzebne wyborcom, tylko części pisowskich działaczy w terenie. Dlatego moim zdaniem podzieli los ruchu Palikota. Z tym, że PJN mi nie żal, a ruchu Palikota trochę tak. Na znaczące partie świeckie, lecz nie lewicowych, chwila jeszcze nie nadeszła, choć się zbliża w miarę erozji prestiżu Kościoła