Ruska trumna

Mirosław Czech apeluje w GW, by dać spokój Jarosławowi Kaczyńskiemu. Niech PiS się zdecyduje, czy idzie za posłem Brudzińskim, czy za poseł Kluzik-Rostkowską. Szczerze mówiąc, nie widzę, na czym miałby polegać ten wybór. Pani poseł potrafi być miła, ale unika każdego konkretnego pytania, zasłaniając się, że jej przy czymś nie było. Nie wiadomo, jakie ma w istocie poglądy.  

A ja bym prosił, by to pan Kaczyński dał spokój Polsce. Miarą dojrzałości polityka jest umiejętność zapanowania nad własnymi złymi emocjami. Kaczyński jej nie posiada i ten deficyt pociągnie PiS w odmęt chaosu i śmieszności, że strawestuję złotoustą poseł J.  

Los PiS nie leży mi na sercu. Rzecz jednak w tym, by nie pociągnął też za sobą w odmęt polskiej polityki. Powrót prezesa i jego politycznego klonu, posła Brudzińskiego, do sprawy smoleńskiej potwierdza przypuszczenia, także moje, że Smoleńsk zostanie użyty przez PiS do destabilizacji sceny politycznej na nowo uporządkowanej przez zwycięstwo Komorowskiego. Państwo polskie, dobro wspólne? Tak, ale tylko takie, którym zarządzać będzie Kaczyński.

PiS uwierzył, że wygrał, choć przegrał. I z tej wiary, a nie z racjonalnej analizy nowego układu sił po 4 lipca, czerpie natchnienie do walki. Jej motorem są osobiste emocje Kaczyńskiego, a nie jakaś spójna koncepcja polityczna. To właśnie wydaje mi się szczególnie niebezpieczne dla systemu demokratycznego.

Na argumenty z teoriami spiskowymi nie da się dyskutować. Już godzinę po występie Brudzińskiego w programie Olejnik swoją wersję wydarzeń przedstawił minister Kwiatkowski. Był w Smoleńsku razem z Brudzińskim.

Brudziński opowiadał o swych spostrzeżeniach z błyskiem w oku, Kwiatkowski zdał dziennikarce rodzaj beznamiętnego raportu o procedurach. Spełnił moje kryterium politycznej dojrzałości, lecz czy wygrał u odbiorców? TVN24 od wczoraj powtarza wielokrotnie fragmenty Brudzińskiego, Kwiatkowskiego nie tak często. Jaki efekt? Pytanie retoryczne.

Podobnie jest z wywiadem Kaczyńskiego dla Gazety Polskiej, godnej rywalce Naszego Dziennika. Cokolwiek powie prezes, będzie mu w jego obozie wybaczone i doczeka się tam pozytywnej egzegezy. Brudziński mówi o ruskiej trumnie i nie ma problemu z tym, jak pogodzić zawarty w tym określeniu ładunek pogardy z niedawnym przecież pojednawczym apelem Kaczyńskiego do Rosjan. Czy prezes Kaczyński to skomentuje? Pytanie retoryczne. Przecież Polska jest najważniejsza.