Episkopat przeciwko Komorowskiemu?

Biskupi ostrzegli, że katolik popierający in vitro nie mogą przystępować do sakramentu komunii. To ostrzeżenie mnie nie zaskakuje. Jest kolejnym sygnałem, jak Kościół w Polsce rozumie swą rolę.

Takich sygnałów mieliśmy ostatnio zalew: w kampanii krzyżowej, w kampanii przeciwko zmianom w prawie, utrudniającym przemoc w rodzinie, w kampanii w obronie papieża przed zarzutami, że Watykan pomagał tuszować kościelną pedofilię, w kampanii ,,wawelskiej”.

Jest to rola promotora katolickiej ortodoksji ale w wydaniu polskim, niekoniecznie powszechnym. To polskie rozumienie ortodoksji nie bierze pod uwagę realiów Polski 2010 – kraju coraz mniej  podatnego na odgórne nakazy i zakazy.

Przestroga ze strony episkopatu nie będzie miała większego wpływu na realne postawy społeczne. Ludzie się już w sprawie in vitro zdecydowali, kto za, kto przeciw. W końcu te tysiące par decydujących się na tę metodę starań o dziecko, to w większości zapewne katolicy.

Po co więc teraz, kiedy Polska ma większe problemy do rozwiązania, biskupi wystąpili z tak ostrym oświadczeniem? Dla praktykujących odmowa komunii to surowa i dotkliwa kara. I to nieproporcjonalna do ,,winy”, bo kwestia in vitro może ale nie musi być interpretowana jako kwestia doktryny katolickiej. Polski Kościół wybrał jednak tę ekstremalną interpretacje, bo tak odczytuje katolicką ortodoksję i takie odczytanie narzuca wiernym.

W świecie zachodnim wśród znaczących krajów tylko w USA dzieje się podobnie. Biskupi i księża amerykańscy żądają ekskomuniki polityków katolickich o liberalnym nastawieniu w kwestii aborcji (nie są za aborcją, ale za jej prawnym dopuszczeniem, co wcale nie jest tym samym). Ale i tak między Ameryką a Polską jest ważna różnica. Katolicy zwykli i wysoko postawieni są w tej (i wielu innych) sprawach podzieleni, czemu obie strony dają wyraz, jak to demokracji. Jest katolicka prawica, ale jest także katolicka lewica i centrum.

U nas katolicki pluralizm opinii praktycznie nie istnieje: ani w katolickich mediach, ani w episkopacie, ani wśród teologów czy działaczy katolickich. Wyjątki można naprawdę policzyć na jednej ręce. 

Silnym elementem polskiego rozumienia katolickiej ortodoksji jest angażowanie się w politykę, rzadko tak otwarcie, jak czynią to biskupi pokroju abp Michalika czy bp Ryczana, częściej pod przykrywką retoryki ewangelicznej i narodowo-patriotycznej. Jest to prawie zawsze angażowanie się po stronie politycznej prawicy. Ideałem jest dla Kościoła Marek Jurek i jego środowisko, ale PiS też może być, zwłaszcza odkąd nie ma co już liczyć na powrót LPR do gry politycznej.

Sądzę, że postraszenie ekskomuniką zwolenników in vitro wpisuje się świadomie w politykę bieżącą. Chodzi o dyskredytację kandydatury marszałka Komorowskiego w oczach wahających się wiernych, słuchających jeszcze instrukcji Episkopatu.

Jak wiadomo, pan Komorowski jest na lewo od pana Gowina w kwestii in vitro, a w parlamencie nie sprzyjał ekstremistom, którzy złożyli projekt ustawy całkowicie zakazującej in vitro i grożącej lekarzom karą więzienia za jej złamanie. A to właśnie ten projekt miał entuzjastyczne poparcie biskupów. Jak rozumiem, kandydat Kaczyński też go popiera.

Deklarację episkopatu odczytuję dlatego jako głos biskupów przeciw Komorowskiemu, a za Kaczyńskim. Jeśli tak jest, to pan Kaczyński zaciągałby pewien dług u episkopatu za akty wsparcia ze strony Kościoła. Czym by ten dług musiał spłacić?  

PS. I jakże nie zauważyć w tym kontekście milczenia biskupów w sprawie uporczywej kampanii mediów ks. Rydzyka, który nie waha się obarczać pana Tuska, premiera RP, winą za katastrofę smoleńską. To milczenie episkopatu uważam za niegodziwe.

XXXX
Kampania prezydencka

Państwo doskonale sobie radzą z dyskusją w swoim gronie: na przykład z szkodnikami typu Blizny czy coru. Za to wymiana Kartki z podróży z Torlinem: pożywna!  Wystarczy, że odniosę się krótko do kilku wątków głównych. Napieralski na prezydenta: no nie, przepraszam – póki w praktyce wspiera PiS przeciwko PO. A słuchając go, mam wciąż silne wrażenie, że słucham pisowca.  Atenka: ależ nie głosujemy na pierwsze damy, lecz na głowę państwa! Pałac na Wodzie: ataki na panów Wajdę czy Bartoszewskiego uważam za nieporozumienie. Proszę zapoznać się z pełną treścią ich wystąpień, a nie bazować na telewizyjnych sound-bite’ach. Katastrofa smoleńska: to wciąż a developing story, choć moim zdaniem coś się już klaruje: ataki na ministra Klicha to nonsens, za to obecność gen. Błasika w kokpicie to coraz wyraźniejszy trop prowadzący do prezydenta i jego otoczenia: pytania o ich odpowiedzialność nie da się unikną. Jak nie my, to postawią je Rosjanie albo ktoś inny w świecie. Jowita: no dobrze, ale po co ta Karolina ( zob. wpis toja). Wodnik53, Chomsky nie jest dla mnie autorytetem, odkąd porównał NYT do Prawdy; co do Izraela, nie podoba mi się niewpuszczenie krytyka polityki izraelskiej, ale nie mam wątpliwości, że Izrael jest na Bliskim Wschodzie (oblężoną) oazą demokracji. Torlin ? mam wiele krytycznych uwag o polityce Watykanu, ale za pochówek wawelski odpowiada moralnie i politycznie kardynał Dziwisz oraz ci, którzy na niego naciskali w tej sprawie od 11 kwietnia. Kaźmirz, mam pełne zaufanie do moderatora (niepłatnego); jego rolą jest kasowanie chamstwa, a nie głupoty, od kasowania głupoty jest dyskusja pod blogiem (a może po prostu coś panu technicznie nie zadziałało). Szczególne podziękowania za meritum dla: Kartka z podróży (choć Tuska nie oceniam tak krytycznie), tyveog, Franek, Piotr Gajdowski, Jacobsky (celnie o harcownikach PiS i SLD), zwykły czytelnik, Stasieku,janekp(wzjamnie!), Wilbik, Gurewicz, aqa (za cora), Therese Kosowski, zyks, Andrzej, Owal40: zanim się napisze, trzeba poczytać;  gafy Platformy odnotowałem, ale to małe piwo w porównaniu z gafami pisowców.