Jak wrócić z żałoby do demokracji?

Stowarzyszenie rodzin katyńskich apeluje do polityków i dziennikarzy, by nie wykorzystywali katastrofy smoleńskiej do celów politycznych. Słusznie, ale, obawiam się, że to pobożne życzenie.

Kampania prezydencka jak dotąd jest tylko o katastrofie. PiS widać uważa, że emocje żałobne są wciąż żywe i dają się przerobić na miecz przeciwko Platformie. Platforma sprawia wrażenie niezdolnej do odrzucenia presji moralnej, a właściwie szantażu. Zaznaczam, że nie żałoba mi przeszkadza, lecz jej polityczne rozgrywanie.  

To jest groźne dla demokracji. Być może trzeba jakiegoś symbolicznego zamknięcia żałoby, która paraliżuje i deformuje życie polityczne. Co by to mogło być? Jak przerwać ten chocholi taniec? I czy on w ogóle może być przerwany, bo przecież nie ma żadnej pewności, jak będzie wyglądała nasza polityka po zwycięstwie Komorowskiego, a jak po zwycięstwie Kaczyńskiego. Może czytelnicy mają jakieś propozycje?