Polska 2009: siedem kluczy do polityki i społeczeństwa teraz i nowym roku

1 Stabilność rządu, mimo wszystko. Ani kryzys, ani wrogo nastawiony prezydent, ani afera hazardowa rządu Tuska nie przemogły. Notowania ma znacznie gorsze niż zaraz po wyborach, ale ten sam premier Tusk wciąż cieszy się znacznym zaufaniem i ma duże szanse prezydenckie. A Platforma wciąż utrzymuje prawie dwukrotną przewagę nad PiS w sondażach preferencji wyborczych Polaków.

Myślę, że rząd Tuska odsłuży, jako drugi w historii politycznej III RP, pełną kadencję, a PO wygra nadchodzące wybory parlamentarne i prezydenckie, choć będzie musiała ciężko walczyć nie tylko z PiS, lecz i z jakąś trzecią siłą, o którą modlą się konkurenci centroprawicy.
Ta trzecia siła mogłaby powstać w ramach kampanii prezydenckiej, ale nie pod przewodem pana Olechowskiego. Jeśli Cimoszewicz wróci jednak do gry, to tylko on może zagrozić zwycięstwu kandydata PO na prezydenta. Zwłaszcza gdyby ostatecznie miał się nim okazać nie premier Tusk, lecz marszałek Komorowski (mój typ).

2 ,,Zielona wyspa”. Polska tuż za największymi gospodarkami UE, przeskoczyliśmy w przeliczeniu PKB na głowę Holandię, kraj mały ale bogaty i należący do matecznika integracji. Wygląda na to, że polityka gospodarczo-finansowa tandemu Tusk-Rostowski zdaje egzamin. Co naturalnie nie cieszy PiS i lewicy, więc przybywa Kasandr wieszczących opóźnioną katastrofę w stylu Grecji. Nie sądzę, by się te czarne proroctwa sprawdziły. Polska gospodarka będzie rosła, a to umocni obóz Tuska w kraju i Unii.

3 Spór o in vitro. Powiedział nam wiele o układzie sił w polskiej polityce i polskim społeczeństwie. W społeczeństwie in vitro jest postrzegane inaczej niż wśród polityków centroprawicy, rządzącej i opozycyjnej, ale ani rząd Tuska, ani liberalne skrzydło PO nie jest w stanie wykorzystać tego znaczącego poparcia społecznego do odparcia nacisków Kościoła i ataków PiS. Wprawdzie spór nie jest rozstrzygnięty, a projekty prohibicyjne na razie nie przechodzą, to nie mam wcale pewności, czy w roku wyborczym obóz Tuska ostatecznie się nie podda. Co byłoby ciężkim naruszeniem rozdziału państwa od Kościoła.

4 Parytety na listach wyborczych. Jestem za, choć znam poważne krytyki tego pomysłu, których nie lekceważę. Na przykład prof. Radosława Markowskiego, który uważa, że w praktyce wyborczej parytety raczej zaszkodzą niż pomogą kobietom, bo skażą je na siostro-bójczą walkę. Ale za bardzo ważne uważam to, że udało się, owszem wielkim wysiłkiem na granicy niepowodzenia, uruchomić dzięki temu debatę i ruch społeczny na rzecz jakiejś istotnej zmiany. Nie mamy dziś w Polsce zbyt wielu inicjatyw tego akurat rodzaju. Nie żeby czegoś znów zakazać, lecz by wypróbować coś nowego.

5 Wojna o krzyże. Europa wyrokiem strasburskim w sprawie krucyfiksów w włoskiej szkole publicznej nie rozemocjonowała się tak bardzo, jak można by sądzić w Polsce, gdzie do dziś nie ma dnia bez kolejnej wypowiedzi za lub przeciw. Dominują głosy ,,w obronie” krzyża, tak jakby rzeczywiście w kraju konkordatu, komisji wspólnej rząd-episkopat (kuriozum w demokracjach europejskich) i kościelnej komisji majątkowej groziło mu jakieś niebezpieczeństwo.

Stopień oderwania uczestników tej krucjaty 2009 od realiów polskich, włoskich czy europejskich, jest czasem szokujący, ale demagogia krzyżowców sprowokowała też sporo wartościowych wypowiedzi polemicznych. Kto chciał sobie wyrobić zdanie, miał obszerny materiał porównawczy. A ponieważ krzyżowcy czują krew, to znaczy społeczną podatność na narodowo-katolickie hasła, należy się spodziewać kontynuacji.

6 Buzek szefem PE. Pan Buzek na czele Parlamentu Europejskiego to powód do satysfakcji, a nie utyskiwań i złośliwości, tej naszej narodowej małości. Recytujemy, jak to jesteśmy dumni z bycia Polakami, a kiedy Polak się wybija, lecą na niego jaja z prawie każdego kąta. Może i nie był wybitnym liderem, może jego reformy są przereklamowane. Ale to przeszłość, już dość odległa. A dziś Buzek jest jednym z nielicznych Polaków obracających się na co dzień w elicie polityki europejskiej, zdobywa bezcenne doświadczenie ku pożytkowi własnemu (kto wie, może trzeba go też brać pod uwagę w turnieju prezydenckim) i Polski w UE.

7 Rok rocznic. Przeszedł bez skandalu, ale i bez takiego efektu, jaki mógł nastąpić, gdyby udało się z tej okazji odłożyć na bok polskie potępieńcze swary, demonstrując Polakom i zagranicy, że stać nas na takie chwile pojednania budujące naród polityczny. W 2010 mamy kolejną szansę: trzydziestolecie strajków sierpniowych i powstania Solidarności, początku końca Polski Ludowej.

Szanse powodzenia nie są wielkie, o czym już świadczy pomysł, by do honorowego komitetu Sierpnia weszli Lech Wałęsa i Lech Kaczyński. Problemów z rocznicą Sierpnia, a to dla mnie osobiście ważna rocznica, najważniejsze, co mi się zdarzyło w życiu obywatela, będzie, niestety, przybywało. Tu pokusa, by wykorzystać ją do bieżącej walki politycznej, jest szczególnie silna, nie tylko w obozie PiS.

W Polsce sprawy społeczne i kulturowe są bardzo ważnym, może nawet najważniejszym, czynnikiem polityki. Generują konflikty, wpływają na media, na wybory polityczne i ideowe, na styl życia. Niby tak jak wszędzie, ale u nas chyba intensywniej a często i mniej produktywnie. Stąd moja siódemka.

***

Dziękuję za życzenia, które odwzajemniam. Kartce z podróży i Konfratrowi dziękuję za uwagi o Hiszpanii i Iranie, ale i innym autorom wpisów podejmujących wątek irański, np. Wodnikowi53. Nie jestem ani fanem ajatollahów, ani Saudów.

PA2155, zgoda, w Saudii dzieją się za przyzwoleniem całkowicie niedemokratycznej władzy rzeczy okropne, ale czym to się różni od Iranu w obecnym momencie konfliktu wewnętrznego czy od jego równie drakońskiego systemu karnego pozwalającego na uśmiercanie nieletnich czy homoseksualistów? Wodnik53 – podobnie jak Pan jestem przeciwnikiem kary śmierci i mam za złe Obamie, że nie zaczyna kampanii abolicyjnej w tej sprawie. Gdyby za jego prezydentury doszło choćby do moratorium, to byłby kolejny (po reformie ubezpieczeń) trwały znak zmiany społecznej. A tak Stany dołączają do Chin Ludowych, a wyprzedza je Rosja, która niedawno moratorium ogłosiła. What a shame.

Sebastian, analogia Obamy z czarnym papieżem oryginalna, ale zapomina Pan, że Obamę wybrały miliony, a papieża wybiera grupa żmudnie wyselekcjonowanych elektorów. To miliony zdecydowały, że the time has come. Pielnia1, rzeczywiście, używam słowa reżim często w sensie pejoratywnym, a nie opisowo, ale w obu przypadkach, Iranu i Saudii, z przekonaniem Zresztą taki użytek jest w Polsce dość powszechny. A skoro mowa o sprawach językowych, to odpowiadam Nemerowi i WG, że pocięcie zabytkowego napisu o światowym znaczeniu symbolicznym jest właśnie aktem wandalizmu, tak jak go rozumie potoczny język polski.

Levar, zob. Janek. Janek: ależ tak, mamy interes w tym, by integracja europejska postępowała i właśnie dlatego rozpad Unii na ligi jest niepożądany. Im więcej powiązań między państwami UE, tym trudniejsza dezintegracja, a ta oznaczałaby cofnięcie się do epoki egoizmów państw narodowych, co w Europie nie wróżyło nigdy pokoju, lecz wojnę zimną albo i gorącą. Dobrobyt, autostrady, otwarte granice, strefa euro, to wszystko jest bardzo ważne, ale w moim pojęciu Unia jest czymś znacznie więcej. Jest próbą zbudowania laickiej ,,christianitas”, cywilizacji praw człowieka, współpracy i solidarności sięgającej po siłę i przemoc w stosunkach wewnętrznych i zewnętrznych zupełnie wyjątkowo.