I po tarczy

Dał nam lekcję prezydent Obama.Mnożą się wieści, że jego administracja wycofa się z części lub całości planu Busha. Obama od początku nie zdradzał przekonania do tej inicjatywy. Widać jego doradcy i dowódcy też nie, skoro ostatecznie plan zostaje wstrzymany.

Choć Obama powtarzał za Bushem, że tarcza nie jest wymierzona w Rosję, to teraz pojawi się u nas fala komentarzy, że jednak reakcja Rosji a nie bezpieczeństwo Stanów i sojuszników okazała się decydująca. Taka interpretacja to przesada, ale faktycznie Obama robi z tarczy swoisty prezent dla Miedwiediewa, który wybiera się do Nowego Jorku. Wysysła znak dobrej woli i gotowości do współpracy, a rezygnacja z tarczy to dowód, że Waszyngton Obamy serio traktuje Rosję, jej argumenty i zastrzeżenia.

Taka jest też lekcja Obamy dla naszych gorących łbów politycznych. Ameryka zmienia front, polskie pretensje i ambicje nie figurują na liście spraw kluczowych. Może nawet przeciwnie – zsyłają nas w dół rankingu partnerów. Czy ostatecznie, oczywiście nie wiemy. Ale jeśli Obama będzie rządził drugą kadencję – co nie jest wciąż wykluczone – mamy w naszej polityce wobec USA problem. Na redefinicję amerykańską musimy wypracować swoją. No i zastanowić się nad tym, jak ta redefinicja miałaby się do naszej polityki wobec Rosji.

Dał nam Obama nie tylko lekcję polityki globalnej, ale i zadanie domowe do wykonania.
  
A my się cieszymy z ,,kompromisu” katyńskiego.