Czy przez Kamińskiego rozpadnie się eurofrakcja PiS?

Odcięcia się od europosła PiS żąda od lidera konserwatystów brytyjskich Davida Camerona londyński rabin Barry Marcus. Rabina oburza, że Kamiński przed laty uchylał się jako polityk od zajęcia jasnego stanowiska w sprawie zbrodni w Jedwabnem, gdzie Polacy podczas okupacji niemieckiej spalili żywcem ok.600 swych sąsiadów Żydów.

Marcus uważa, że konserwatystom brytyjskim nie uchodzi mieć w wspólnej frakcji z PiS w Parlamencie Europejskim kogoś, kto najpierw zaprzeczał, że to Polacy są sprawcą zbrodni jedwabieńskiej, a potem uważał, że żadnych przeprosin – do których szykował się ówczesny prezydent Kwaśniewski – tu nie trzeba. W oczach rabina Kamiński wychodzi na antysemitę, a torysi z antysemitami zadawać się nie powinni.

Publiczna krytyka Camerona za to, że toleruje Kamińskiego w eurofrakcji ma swą wagę polityczną i może kosztować torysów sporo głosów w nadchodzących wyborach na Wyspach. Kamiński jest dla rabina tym, czym dla PiS pani Steinbach. Torysi mogą zacząć naciskać, by pozbyć się antysemity, albo zerwać eurosojusz z PiS.      

To już drugie poważne ostrzeżenie dla Kamińskiego, a pośrednio dla PiS. W zeszłym tygodniu media brytyjskie weryfikowały informację, że Kamiński należał kiedyś do ,,skrajnie prawicowego”, czyli faszyzującego Narodowego Odrodzenia Polski. Wprawdzie informacja figuruje w dostępnym w internecie biogramie Kamińskiego, ale dziennikarze nie chcieli wierzyć, że jest prawdziwa. Może to czarny pi-ar?, pytali polskich kolegów. Cóż, szybko się zorientowali, że w polskiej polityce nie jeden Kamiński ma takie korzenie i pełni dotąd wysokie funkcje publiczne.

Myślę, że sprawa może być poważniejsza niż się w Polsce wydaje, gdzie mało kto rozumie mechanizmy polityki i mediów w zachodniej Europie. To, co u nas wygląda na drobny incydent, tam, jeśli pozostanie bez reakcji, może się skończyć politycznym skandalem. A Cameron może nie chcieć tego ryzyka.

Ponieważ usunięcie Kamińskiego z frakcji, której jest przewodniczącym, oznaczałoby jej rozpad, liderzy i konserwatystów, i pisowców, powinni coś wymyślić, by minę rozbroić.Chyba że torysi skorzystają z pretekstu i pożegnają się z PiSem, póki jeszcze ten sojusz ich dogłębnie nie skompromituje w oczach brytyjskich wyborców. W Anglii pisowska polityka historyczna nikogo nie interesuje.   

Mnie te kłopoty ,,konserwatystów i reformistów” wcale nie martwią – było z góry wiadomo, że taka frakcja polsko-brytyjska jest trudna do utrzymania, bo w wielu punktach – np. gejów czy ekologii – różnią się biegunowo. PiS na własnej skórze poczuje teraz skutki metody, jaką sam uwielbia stosować do niszczenia oponentów.