Jak kard. Dziwisz wypromował dr.Półtawską

Czytam serial w Wyborczej o przyjaźni ks. Wojtyły z psychiatrą Półtawską. Czytam z mieszanymi uczuciami, bo niekiedy zatrąca o tabloid. Czemu akurat teraz? Sprawa jest znana, choć nie w takich szczegółach, od dawna każdemu, kto się interesuje papieżem Polakiem.

Czytam i mam wrażenie, że włażę z butami w coś bardzo intymnego, a wzdragam się przed takimi sytuacjami. Intymnego i coraz trudniejszego do pojęcia z upływem lat i zmianą pokoleniową. Dziękuję Bogu, że akurat takich doświadczeń borykania się nie tylko z życiem, szukaniem w nim własnego sensownego miejsca, ale też z doświadczeniem wojny, okupacji, terroru, kacetu, się nie zetknąłem inaczej jak w opowieściach.

Ale czemu nagle ta Półtawska? Bo burzę w mediach wywołał kardynał Dziwisz, mówiąc cierpko publicznie o ,,Dusi”, jej książce ,,Beskidzkie rekolekcje”, w których zamieściła część swej prywatnej korespondencji z Wojtyłą. Gdyby nie ta krytyka, uwagi mediów ani książka, ani dr Półtawska by nie przykuły. Przecież dotąd ,,Dusia” do mediów masowych się nie przebiła, choć do dziś jest aktywną i środowiskowo znaną działaczką katolicką.

Jej ultratradycyjne katolickie poglądy, bliskie wizji radiomaryjnej, są tak samo dobrze znane zainteresowanym tematem. Ale z uwagi na jej dramatyczną przeszłość obozową i zażyłość z JPII, a także osobistą prostolinijność, graniczącą czasem z tym, co nazywamy weredyzmem, była i pozostaje jakby pod specjalną ochroną. Z Półtawską się nie polemizuje. Zresztą i tak by to nic nie dało, tak jak polemiki z radiomaryjnymi są niemożliwe i jałowe.

Mnie te klimaty nigdy nie fascynowały. Te angelologie męsko-damskie, kontredanse kobieco-księżowskie. Myślę, że ,,Dusia” była dla Wojtyły ważna, ale nie ma dowodów, że ważniejsza niż inni jego przyjaciele. Zostawmy to jej i Jemu.

Zostawmy też spekulacje, czemu Dziwisz tak na ,,Dusię” tupnął, a zwłaszcza spekulacje, komu i czemu cała wymyślona ,,sprawa Półtawskiej” ma służyć. Czy jest zemstą za jakieś decyzje personalne podjęte przez Jana Pawła pod jej wpływem. Takie spekulacje uważam za niedorzeczne.

Dlatego z ogromnym niesmakiem czytałem dziś w ,,Dzienniku Polskim” dywagacje o serialu Aleksandry Klich w GW, z których wynikało, że Wyborcza w ramach swej walki z papieżem Wojtyłą puściła serial, by hamować beatyfikację Wojtyły. Serial pokrywa się w pewnej istotnej części z treścią Beskidzkich rekolekcji Półtawskiej, a rękopis książki czytali abp Michalik i postulator procesu beatyfikacyjnego. Czytali i nie zgłosili żadnych zastrzeżeń do publikacji. Czy zatem też chodziło im o opóźnianie wyniesienia Wojtyły na ołtarze? Szli ręka w rękę z – cytuję bajdurzenia z Dziennika Polskiego – mędrcami i pisarzami z Wyborczej?

Chore to wszystko. Chyba dopiero za 20, a może 50 lat będzie w Polsce można normalnie mówić i pisać o papieżu Polaku.