Incydent monachijski

Nie, tylko nie o Rokitach. Jak ci publicyści i politycy mogą serio domagać się anagażowania autorytetu państwa w tę prywatną awanturę? Słyszę, że na jakimś forum białoruskim kpią sobie z ,,polskich panisk”. I rzeczywiście to, jak się odnosimy do ludzi zajmujących niższe pozycje społeczne. mówi sporo o naszej kulturze.

A z drugiej strony, jak łatwo w części z nas, i to zdawałoby się ludziach poważnych, obudzić antyniemieckie emocje. Rokita prowadzi Sarmatów  przeciw krzyżakom. Znam tylko jeden naród w Europie, w którym z równą łatwością można mobilizować niechęć przeciw ,,Boschom” – to Anglia. Ciekawe jest odwrócenie proporcji: w Anglii >>Sarmatów<< jest więcej wśród mas, w Polsce – wśród ,,panisk”. Może dlatego, że angielski futbol jest pierwsza klasa, niemiecki też,   a to wojny kibiców są w dzisiejszej Europie namiastką wojen prawdziwych.

I my, i Anglicy posmakowaliśmy prawdziwej wojny z Niemcami, ale inaczej niż Anglicy do dziś się niej z nie do końca podnieśliśmy. I na prawdziwą wojnę z nimi raczej się nie wybieramy, za to w sferze symbolicznej – słów, gestów, doktryn – uraz wojenny wciąż jest żywy. Sensownej polityki się z tego dziś nie zrobi, za to można popełnić głupie błędy.
A tu właśnie, moja córka mówi mi z Berlina dokąd pojechała na kilka dni z przyjaciółmi, jakie to ładne miasto i jacy ci berlińczycy zyczliwi. O „incydencie monachijskim” nie chciała rozmawiać