Palikotyzm

Względny spokój poświąteczny w polityce krajowej trwał niespełna dwa tygodnie. I dziś mamy nowe insynuacje lustracyjne, potencjalną aferę z nielegalnym podsłuchiwaniem członka rządu przez CBA, a także nowy palikotyzm – skandal z poslem Palikotem w roli głównej.   

Podobnie jak Piotr Pacewicz uważam, że poseł Palikot wpisuje się w długą polską tradycję stańczykowską. Czyni to środkami może najbardziej skutecznymi w erze dominacji TV i internetu – obrazem i skrótem. Nie inaczej próbowali działać macherzy z PiS. Palikot ma jednak ogromną nad nimi przewagę: jest wykształcony (filozof!) i inteligentny, dużo lepiej wypada w TV w porównaniu np. z Kurskim, Bielanem czy Ziobrą, nie mówiąc już o Karskim, Brudzińskim czy Cymańskim. Jego taktyka jest prosta lecz skuteczna: najpierw cios, ,,sound-bite”, potem, w razie potrzeby, rozwinięcie, merytoryczne argumenty.

Tak było też w przypadku byłej minister Gęsickiej. Uderzył, jak widać po reakcjach w PO, za mocno. Choć ma rację, że słowo prostytucja nie jest obraźliwe, lecz opisowe, to kontekst sprawił, że użycie tego określenia było niefortunne. Zabrzmiało fatalnie, choć w istocie było palikotyzmem umiarkowanym. Potem przyszło rozwinięcie – całkiem sensowne.

Dziś w Wyborczej czytamy porównanie wydatków środków unijnych za minister Gęsickiej z obecnym: wypada raczej na korzyść obecnej minister Bieńkowskiej. Również według danych z witryny Ministerstwa Rozowoju Regionalnego, nie ma dziś powodów ani do wstydu, ani do ataków w stylu kartek z liczbą O,3 proc. Pani Gęsicka ulega więc swemu liderowi, wspiera PiS krzywdzącymi zarzutami, nie mówi wcale pełnej prawdy. Dopiero dziś przyznała np., że od wydatków (kartka O,3 proc. na konferencji z Kaczyńskim) ważniejsze są kontrakty inwestycyjne, a aw tej dziedzinie wyniki rządu Tuska nie odbiegają od wyników rządu Kaczyńskiego, o ile nie są lepsze. Jakże więc nie przyznać racji politykom Platformy, w tym Palikotowi, że osławiona press-konferencja była dość żałosnym atakiem propagandowym z udziałem pani Gęsickiej?

Niech nas nie zmyli ten pozorny przypływ euroentuzjazmu w szeregach PiS. Nie mam podstaw, by podważać prounijne i proreformatorskie nastawienie samej poseł Gęsickiej i tego nie chcę czynić. Ale ta jedna jaskółka wiosny nie czyni. PiS w opozycji chwyta się każdej okazji, każdego pretekstu, by podważać dobre rządy Platformy. Teraz pałką do bicia jest referendum w sprawie euro, ewidentnie szkodliwe. Jest wiele sondaży, w których Polacy mają inne zdanie niż bracia Kaczyńscy i PiS nie kwapi się wówczas do referendów: na przykład in vitro czy ratyfikacja traktatu lizbońskiego albo tarcza antyrakietowa. I słusznie, bo to nie są sprawy do rozstrzygania w formie plebiscytu. Tak, ale ponieważ nastroje się u nas zmieniają, czemu nie skorzystać z tego zamieszania, strojąc się w szaty obrońców prawdziwych – czyli definiowanych przez PiS – interesów Polski?

Trzeba jednak oddać byłej minister Gęsickiej, że dzięki jej karteczce ludzie mogli się zainteresować realnym problemem naszej zdolności do absorpcji gigantycznych środków unijnych. Takie przypomnienie nigdy nie zaszkodzi. Niechże Polacy pomyślą i podyskutują o czymś naprawdę ważnym.

XXXX
Kadett – jak widać i po tym blogu (który nawiasem mówiąc nie musi być obiektywny, tak jak Pan nie jest obiektywny w swych porównaniach pasujących jak ulał do opisu reakcji PiS na PO),nie jestem zwolennikiem PiS braci Kaczyńskich, nigdy tego nie kryłem, uważam tę partię za dopust Boży, przy którym SLD pod Napieralskim wydaje się partią nowoczesnej otwartości na kompromis, co jest elementarzem działania politycznego. Mówią, że jednym z jej osiągnięć jest eliminacja LPR i SO, ale to stało się przeecież za cenę dalszego obniżenia lotów, które i tak nie były nigdy orle. Dziś PiS udaje partię zwykłych ludzi, a w istocie prowadzi politykę szkodzącą na dłuższą metę także tym mitycznym zwykłym ludziom. Może kiedyś, po zejściu Kaczyńskich ze sceny, sytuacja się zmieni na lepsze. Na razie w porównaniu z PiS i jego rządami, Platforma wydaje się wciąż jedyną siłą zdolną nowocześnie rządzić  tak trudnym krajem jak Polska ( na PO głosuję nie z serca, lecz z rozumu). Passpartou – chyba taka obrona LMD niepotrzebna, jeśli jest coś wart, obroni się sam, ale jakoś nie widzę tekstów w naszej prasie obficie cytujących LMD. PA2155- no cóż, ani Fisk ani Tony Judt to nie są moi idole; po artkule Judta o ,,alternatywnym Izraelu” w New York Review of Books zrezygnowałem i z jego prenumeraty, jak zresztą wielu innych czytelników tego skądinąd znakomitego dwutygodnika, który jest dla mnie cenną pomocą (wciąż zaglądam on-line). W Knesecie są posłowie arabscy. Marek – dziękuję za podpowiedzi, ale tematy wybieram sobie sam; zawsze można założyć własny blog i tam pisać, co Pan uważa za stosowne.