Kindersztuba polityków

Po Kempie przyszedł Duda. Nauczycielem dobrych manier lubi być prezydent. Odmienia ,,dżentelmenów” przez wszystkie przypadki, a niedawno groził dziennikarce, że ją załatwi. Tak to bywa z tymi, co ostentacyjnie całują panie w rękę. Tu się jest staroświeckim, za chwilę inną panią się zruga i potem przyśle róże – jakież to dżentelmeńskie…

Dobrych manier brakuje nie tylko w tej partii, brakuje ich w każdej. W każdej zdarzają się wybryki. Takie czasy. 50 lat PRL zrobiło swoje, mimo rozpaczliwych prób TVP (Kabaret Starszych Panów, Tele-echo Ireny Dziedzic, audycje Karola Małcużyńskiego czy Aleksandra Małachowskiego) i rubryki w ,,Przekroju”, naturalnie sprzed 1989 r.

 Wychowanie odbiera się (lub nie) zwykle w domu rodzinnym i rodzinie, w szkole i kościele rzadko i coraz rzadziej. Księża i biskupi potrafią traktować posługujące im zakonnice jak powietrze lub gorzej, tak samo świeckich, dwudziestukilkuletnie młokosy w sutannach strofują z ambony wiernych o pokolenie lub dwa starszych od siebie. Ale zostawmy ,,przewodników duchowych”. Wróćmy do polityków.

Tym razem nawet w naszych mediach dostrzeżono w mig lekcję kultury politycznej, jaką dała światu na codzień wykpiwana ,,kowbojska” Ameryka. Polscy dziennikarze słusznie pytali, czy u nas tak kiedyś będzie. Czy liderzy nauczą się, że świat nie kończy się na ich urażonej ambicji i na wściekłości, że przegrali wybory.

PiS postawił na politykę sporu, konfliktu i konfrontacji i dlatego jego obecne próby zmiany wizerunku nie są przekonujące. PiS jest autentyczny, kiedy atakuje nie przebierając w słowach. Ceną za ten autentyzm jest utrzymująca się odraza, z jaką reaguje na styl PiS-u spora część społeczeństwa. Plaftorma, kiedy próbuje mówić PiSem, jak Tusk o przestępcach seksualnych, traci wiarygodność i budzi irytację. Tak samo jak buńczuczna mowa nowego lidera SLD.

Na tym tle postawa McCaina uciszającego buczenie swych zwolenników przeciwko Obamie, pochwały Obamy pod adresem McCaina i Busha pod adresem Obamy, a to wszystko pokazywane tysiące razy w telewizjach całego świata, robią wrażenie.

Nie tylko w Polsce, ale i wielu innych krajach myśleliśmy wtedy to samo: Boże, dlaczego u nas tak nie umieją? Przecież nie tylko w USA mamy społeczeństwo głęboko podzielone, przede wszystkim kulturowo, nie tylko w USA mamy XXI-wieczną młodzież i część elit, i XX – jeśli nie XIX-wiecznych liderów politycznych.

Kindersztuba jest ważna jako element życia publicznego, bo jest wzorotwórcza. Jednak to, czego u nas przede wszystkim brakuje, to poczucia, że Rzeczpospolita to jest wspólne dobro i wspólna odpowiedzialność ponad bieżącą rozgrywką partyjną. I że to, jak się prowadzi i kończy walkę o władzę w demokracji, ma zasadniczy wpływ na to, jak postrzegają ją, demokrację, obywatele. Takiej ,,obamomanii” nigdy za dużo.