Zmarnowana okazja z pokojowym Noblem

Mało efektowny Ahtisaari na Nobla pokojowego zasługiwał. Ale myślałem, że w tym roku to jednak będzie któryś z chińskich dysysdentów. Oni naprawdę potrzebują takiego wsparcia i ochrony, jaką dał Nobel np. Sacharowowi czy Wałęsie.

Hu Jia siedzi za to, że działa na rzecz demokracji w Chinach i upomina się o prawa chorych na AIDS. To między innemu dzięki niemu złamane zostało oficjalne chińskie tabu milczenia o epidemii w tym państwie. Hu odsiaduje 3,5 roku więzienia. Zamknięto go jeszcze przed olimpiadą. Olimpiada minęła, nic się nie zmieniło.

Gao Zhishang to pisarz i prawnik samouk. Bronił obywateli przed represyjną władzą. Na przykład sympatyków wielomilionowego ruchu medytacyjnego falun gong, który partia komunistyczna uznała za konkurenta do rządu dusz. O losie Gao wiemy mniej niż o losie Hu; podobno próbował sobie w areszcie odebrać życie.

Nobel pokojowy, choć to tylko zaszczyt i sporo pieniędzy, nabrał dużego znaczenia politycznego. Komitet w Oslo jest z tego powodu często atakowany, przede wszystkim przez rządy autorytarne pod pretekstem mieszania się w ich wewnętrzne sprawy, ilekroć nagroda trafia do kogoś, kto symbolizuje walkę z takimi reżimami. Oslo raz jakby ustępuje, raz ani drgnie pod tymi naciskami.

Tym razem jakby ustąpiło. Pekin bezczelnie postawił na swoim. Groził otwarcie przed ogłoszeniem werdyktu, że nagrodzenie któregoś z chińskich dysydentów zaszkodzi stosunkom Chin z Zachodem. Już sama ta akcja komunistów powinna była przynieść odwrotny skutek i przypieczętować wybór Chińczyka.

Wielka szkoda, wielka zmarnowana okazja. Nobel pokojowy to polityka, jasne, lecz także jakaś busola. Także wtedy, kiedy laureaci są mało znani lub robią rzeczy nie kojarzące się normalnie z pokojem i obroną praw ludzkich, np. sadzą drzewa jak Waangari Mathai. A tu akurat sytuacja była idealna: jury mogło wysłać czytelny sygnał do Chin i świata, co służy a co niszczy dobre relacje. 

Pokojowy nobel może irytować, kiedy dostaje go były terrorysta, ale częściej inspiruje, zwłaszcza młodych, do dobrego i pożytecznego. A czasem po prostu oddaje sprawiedliwość. Tak jest z Ahtisaarim, ojcem wielu utrzymujących się rozejmów i porozumień w silnie skonfliktowanych rejonach globu. A przy okazji Norwegia otarła tym Noblem łzy braciom Skandynawom w Finlandii, skąd ostatnio docierały wieści jak z kampusów USA.