A Tusk swoje

To przykre widowisko. Premier twardy jak skała, ale nie w sprawie reformy opodatkowania rolników. Nie w sprawie rozdziału państwa od Kościoła. W sprawie ,,chemicznej kastracji”. Nie podoba mi się ten twardy ton, ale rozumiem, że premier czuje się mocny masowym poparciem społecznym. Takie samo uzyskałby pewno, gdyby rzucił hasło referendum w sprawie kary śmierci.

Ale tu rozum nie śpi i Tusk widać, że zdaje sobie sprawę, gdzie jest europejska polityczna gruba czerwona linia (choć dał wczoraj do zrozumienia w rozmowie z Moniką Olejnik, że prywatnie z ideą kary głównej się ostatecznie jeszcze nie pożegnał). 

Dlaczego nie dostrzega, że ku tej właśnie linii popychają go emocje niegodne przywódcy, kiedy podtrzymuje swe słowa, że ,,takie kreatury” jak gwałciciel ojciec nie zasługują, by nazywać ich ludźmi, a zatem nie zasługują na to, by się za nimi ujmowali obrońcy praw człowieka.

Kreatury, owszem. Zasługujące na potępienie i karę, tak jest. Ale nikt, a zwłaszcza polityk, nie ma prawa definiować, kto jest a kto nie jest człowiekiem.I kto zasługuje a kto nie na ochronę przed naruszeniem praw ludzkich.

Kto wyszydza obrońców więźniów Abu Ghraib lub Guantanamo, bo przecież to fantatycy dyszący żądzą krwi i zemsty, ignoruje, a może wręcz nie rozumie, że tu chodzi o obronę fundamentu współczesnej cywilizacji zachodniej.

Nikt tu nie chce chronić terrorystów przed karą, lecz przed samowolą ludzi, którzy przekraczają swoje uprawnienia i przed łamaniem zasady, że na Zachodzie normalnie nie skazuje się ludzi bez wcześniejszego uczciwego procesu, którego efektem jest słuszna i proporcjonalna do przestępstwa kara oparta o dowody winy. Z pedofilami i kazirodztwem podobnie. W tym sensie kto odmawia praw ludzkich, takich jak prawo do sprawiedliwego sądu, podważa ideę i praworządności, i demokracji.     

To już raz przerobiliśmy w XX-wiecznej Europie za nazizmu i stalinizmu. Tam władza ogłaszała  podludźmi opozycjonistów, bandytów, Żydów, homoseksualistów, całe zbiorowości i poszczególne niepokorne osoby. I sam ten ideologiczny dekret wystarczył totalitarnym pseudosędziom za dowód winy.

Otóż po upadku obu tych systemów, zbudowanych właśnie na pogardzie dla praw ludzkich, przysługujących każdemu, nawet nikczemnikom, politycy powinni strzec się jak ognia wypowiedzi podsycających w społeczeństwie niskie instynkty, nawet jeśli wiedzą, że mogą zbić na tym jakiś polityczny kapitał.       

Zasmucił premier Tusk, że pokazał twarz bynajmniej nie liberała a nawet nie nowoczesnego konserwatysty, lecz prawicowca z PO-PIS-u rodem. 

XXX Nietoperzyca, dziękuję za miłe słowa, ale ,,Eddie” ma troszkę racji: ja nikogo do dyskusji tutaj nie zachęcam, ona dzieje się sama, taka trochę wartość dodatkowa. Niektóre wpisy przestaję czytać po kilku zdaniach, inne ,zdarza się, czytam z ciekawością – tak było z większością postów pod blogiem o BXVI we Francji. Nie rozwijam tu szerzej swych myśli, bo nie tak rozumiem cel mojej kroniki ducha czasu. Kto ciekaw tych rozwinięć, ten może je poznać, czytając moje artykuły w Polityce, jej dodatku Niezbędnik Inteligenta i gdzie indziej (np. w Respublice Nowej z czasu, kiedy jej wydawcą była Polityka). Blog jest jakby szkicownikiem, ale jeśli inspiruje do wymiany opinii i argumentów na poziomie, to jestem rad. Powstała tu zresztą grupa regularnych wpisowiczów, którzy, mam wrażenie, doskonale sobie radzą bez mojego udziału.I dobrze, bo ja nie chcę być jakimś deus ex machina. Tak więc, pisz kto może, byle zrozumiale i bez anonimowej agresji, bo to łatwizna.