Benedykt kontra Berlusconi

Tak naprawdę papież nie wymienił ani Włoch, ani nazwiska premiera Berlusconiego, kiedy z letniej rezydencji wypowiedział słowa potępienia rasizmu, dyskryminacji i nietolerancji na tle etnicznym czy kulturowym.

Ale kontekst tej ważnej wypowiedzi jest jasny. W największym włoskim tygodniku, milion nakładu, katolickiej Familia Cristiana, ukazała się tak ostra krytyka rządu, że rzecznik Watykanu, musiał się od niej dystansować.

Tygodnik porównał politykę Berlusconiego wobec imigrantów z praktykami faszystowskimi. Chodzi o pobieranie odcisków palców romskich dzieci, patrole wojskowe wspomagające na ulicach policję itd. Nic to, że znaczna część Włochów po cichu albo i całkiem otwarcie popiera ten ,,pełzający rasizm”. Kościół w tej sprawie nie szuka jednak łatwej popularności. Papież Ratzinger poszedł pod prąd: zadaniem Kościoła jest budowanie więzi między kulturami, a nie wykopywanie międzykulturowych i międzyetnicznych przepaści między ,,dziećmi jednego Boga”.

Ale nie tylko Ewangelia każe papieżowi potępić rasizm. Dziś punkt ciężkości w Kościele Powszechnym przesuwa się statystycznie i demograficznie ku ludom Nowego Świata, Afryki i Azji, a to stamtąd płynie strumień imigracji do bogatej i coraz bardziej ,,bezbożnej” Europy. Te ludy są przyszłością katolicyzmu, a zarazem to one doświadczyły w przeszłości i wciąż doświadczają, tyle że już nie przed wszystkim z ręki białych, różnego rodzaju opresji. Kiedy papież potępia rasizm we współczesnym świecie, staje po stronie, oczywiście tylko w tej kwestii, obozu liberalnego, który broni wizji otwartej Europy, a przy okazji służy Benedykt interesom Kościoła, którego bazą są dziś właśnie przede wszystkim ubodzy z tak zwanego Trzeciego Świata oraz Latynosi w USA i poza nimi.

Taka polityka na dłuższą metę będzie zmieniała oblicze globalnego katolicyzmu. Będzie stawał się on coraz bardziej ,,lewicowy” społecznie a coraz bardziej konserwatywny obyczajowo i ideologicznie.

A swoją drogą, jakiż kontrast między Ratzingerem i hierarchami w Polsce. Katolicy w Polsce w ostatnich dniach usłyszeli od swych pasterzy przestrogę nie przed nietolerancją czy rasizmem i zamykaniem się w sobie, w kokonie własnej kultury, lecz przed poluzowaniem prawa antyaborcyjnego. Które przecież wcale się nie szykuje. A w gazetach przeczytali, że jest już projekt 3-metrowego pomnika Jana Pawła II, który stanie przed katedrą na Wawelu. Mój Boże, czy nie można uczcić Wojtyły mniej banalnie i ostentacyjnie?

Żyjemy w okresie, kiedy byłoby miłym zaskoczeniem, gdyby znalazło się w Polsce pismo katolickie gotowe skrytykować rząd tak jak Famiglia Cristiana, czyli nie z prawej lecz z lewej flanki. I gdyby jakiś polski hierarcha zechciał odezwać się w jakiejś ważnej polskiej sprawie, ale nie stronniczo, nie kościelnie, nie frakcyjnie, tylko tak jak Ratzinger w Castel Gandolfo o rasizmie – chrześcijańsko i uniwersalnie.