Co z tym celibatem?

Jedną nogą już na wakacjach, jednak nie mogę się wyłączyć. Najpierw żakinada PiS-u i PO w Sejmie z okazji Ziobry. Niezpaomniane sceny – rozchichotane posłanki PiS, włacznie z uważanymi przez niektórych za rozważne i rzeczowe paniami Świat i Rostkowską, jakiś poseł PiS zatopiony w lekturze Naszego Dziennika, prezes Kaczyński, cały zadowolony z tej lekcji poglądowej, jakiej znów Sejm dzielił wyborcom, nie tylko PiS niestety, bo przecież wyborca widzi, że Platforma nie zachowała się tu parlamentarnie, acz nie warcholiła – marne to jednak osiągnięcie w oczach wyborcy.

Oglądając to żałosne przedstawienie w TV, szukałem na sali sejmowje choć jednego posła czy poseł PiS, który by zwiesił głowę ze wstydu, że musi brać udział w czymś takim. Że tak się zachowują ci wąsacze i te kempy, co na codzień deklamują o majestacie Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Co pouczają, jak ma się zachowywać demokratycznie wybrany reprezentant narodu lub wysoki urzędnik państwa polskiego.

Nie, nikt z PiS nie wyszedł z sali, nie chcąc brać udziału w tym parlamentarnym obciachu, wyszli dopiero na komendę Putry. Wśród innych osób na sali widziałem przynajmniej twarze zatroskane, a nie rozrechotane jakw PiSie. To był prawdziwy polski Gogol: z kogo się śmiejecie? Z siebie się śmiejecie.

Druga sprawa, która mnie poruszyła to dramat w Janikach pod Częstochową. Ksiądz erotoman przerażony narodzinami swego dziecka usiłuje namówić lekarkę do zabójstwa noworodka. Niestety, to nie wygląda na wypociny tabloidu.

Przy okazji w mediach postawiono – i słusznie – znów sprawę celibatu. W tej historii ma to sens. Od dawna uważam, że Kościół katolicki mógłby pójść drogą prawosławia i dopuścić małżeństwo księży opcjonalne. Nikogo by do małżeństwa nie zmuszano, kleryk przed święceniami mógłby się zdeklarować, czego chce bez strachu, że nie zostanie wyświęcony. Kto chciałby żyć w zakonie, wybierałby celibat, bo tak było w chrześcijaństwie od zarania.

Byłoby ze zmiany polityki kościelnej w tej dziedzinie więcej korzyści niż problemów. Księżom nie można byłoby zarzucać, że nie wiedzą, o czym mówią, pouczając wiernych na temat seksu, miłości, małżeństwa, wierności itd.

Żonaci księża lepiej by rozumieli rodzinne problemy swych parafian, mieliby z nimi lepszy kontakt. Poziom frustracji na tle seksualnym by się obniżył, księża nie musieliby szukać namiastek, mogliby zaznać ojcostwa. Czemu w imię dyscypliny przekreślać te wszystkie wartości? Dyscyplina i tak się chwieje, jak widać po skandalach obyczajowych z udziałem księży, a w naszej epoce jest też po prostu nie do utrzymania.

Kościół nie jest dla dyscypliny, tylko dla zbawienia, ksiądz nie jest funkcjonariuszem, tylko towarzyszem wiernych na wspólnej drodze do świętości. Do czego tu potrzebny przymusowy celibat dla wszystkich duchownych?

A na dobitkę Kościół rzymski przyjął w swe szeregi duchownych unickich, którzy mogą się żenić i duchownych anglikańskioch, którzy przeszli z żonami do łacinników, kiedy Kościół Anglii uchwalił wyświęcanie kobiet. A zatem żonaci księża już są za murami Piotra i Pawła.