Tysiąc przeciw ks. Gancarczykowi

Ksiądz Marek Gancarczyk nigdy nie przyjmie do wiadomości argumentów obrońców dobrego imienia Alicji Tysiąc, takich jak choćby prof. Środa w Gazecie Wyborczej. A jego krytycy nigdy nie przyjmą do wiadomości języka, jakim naczelny ,,Gościa Niedzielnego” opisuje sprawę Tysiąc i ją samą jako osobę, która dostała „odszkodowanie za to, że nie zabiła własnego dziecka”.

Nie ma i nie będzie dialogu a tym bardziej porozumienia między ludźmi o mentalności i poglądach ks. Gancarczyka czy posła PiS Girzyńskiego (,,Tysiąc jest chciwa”) a ludźmi o poglądach prof. Środy. Sam uważam aborcję za dramat, nigdy bym do niej nie namawiał. Są jednak sytuacje, w których nasze prawo na aborcję zezwala i dlatego nigdy też nie potępiałbym ani Alicji Tysiąc, ani np. minister Kopacz.

Uderza mnie za to, że największa polska gazeta katolicka, uważana przez lata za wyważoną, gdzieś pośrodku między otwartym Tygodnikiem Powszechnym a ultrakatolicką ,,Niedzielą” mówi głosem ,,Frondy” czy ,,Naszego Dziennika”. Jest to głos, jaki bynajmniej nie zawsze dobiegał ze strony Kościoła w Polsce. Kardynał Wyszyński, o ile wiem, nie zorganizował nigdy kampanii antyaborcyjnej porównywalnej z kampanią na tysiąclecie chrztu Polski, a przecież w Polsce Ludowej prawo dopuszczało aborcję na żądanie, a nie jak dzisiaj w kilku wyjątkowych przypadkach, a i to Marek Jurek uznał za antychrześcijańskie.

Hasła aborcja nie ma w indeksie polskiego tomu dokumentów soborowych z lat 60., nie ma go też w I tomie Encyklopedii Katolickiej wydanej staraniem KUL w początku lat 70. Owszem, aborcja zawsze była dla chrześcijan grzechem, ale Kościół rzymski nie zawsze tak ją eksponował jak dzieje się to współcześnie. Ten zwrot przyszedł w Kościele chyba pod wpływem chrześcijańskich krucjat antyaborcyjnych w USA w latach 80 i później. W Polsce po upadku komunizmu katolickie ruchy antyaborcyjne nie są tak potężne , jak w Ameryce, ale rosną w siłę i jak widać dominują już także w katolickich mediach. Uczestnicy tych ruchów mają zwykle prawicowe sympatie polityczne i niechętne nastawienie do tego, co nazywamy nowoczesnością.

Sprzeciw wobec aborcji to często pakiet idei, których bynajmniej nie wyznają wszyscy katolicy. Dlatego napisałem o dominacji, przechwyceniu kontroli nad językiem – neutralny ,,płód” został wyparty przez ,,dziecko”, przerwanie ciąży stało się więc ,,zabójstwem”, a lekarz dokonujący zabiegu, jego współpracownicy, no i sama matka, a chyba i ojciec, jeśli nie oponował – stają się ,,mordercami” – i przesuwaniu się mediów katolickich na skrzydło konfrontacyjne. Cały ten proces ignoruje dwa ważne fakty: obowiązujące prawo oraz istnienie odłamu społeczeństwa nie będącego katolikami, a więc nie kierującego się kościelnymi nakazami i zakazami, a także istnienie katolików nie aprobujących aborcji, lecz szanujących prawo i rozdział państwa i Kościoła.

Ks. Gancarczyk przed sądem to teoretycznie będzie okazja, by zwrócić uwagę społeczeństwa na te istotne niuanse. Na różnicę między kampanią antyaborcyjną a praworządnością Duchowny nie dlatego jest oskarżony, że jest przeciwnikiem aborcji, lecz dlatego, że swoim emocjonalnym językiem zniesławia Alicję Tysiąc. A jako kapłan i osoba publiczna powinien szczególnie uważać, jak i co mówi o bliźnich. Wzorem Tomasza a Kempis lepiej naśladować Chrystusa niż Savonarolę.