Trzech kumpli

Oglądanie tego filmu przerywanego reklamami było trudne do zniesienia. Ale jak mogłem nie obejrzeć filmu o ludziach i zdarzeniach, stanowiących część mojej własnej młodości. Ciekawiło mnie, jak na sprawę Staszka patrzy młode już całkiem inne pokolenie i co z nią zrobi.

Mam mieszane uczucia, ale na razie to nieważne. Można lubić lub nie ten współczesny szybki gęst montaż, nagrywanie z ukrytej kamery i obfite inkrustowanie takimi zdjęciami filmu. Można lubić lub nie inscenizacje w stylu dokudramy – najmniej przekonujące w filmie. Ale teraz to nieważne. Nie estetyka jest sednem tego filmu, lecz wyczuwalna pasja moralna w dążeniu do prawdy o tym, jak i dlaczego zmarł Staszek i jaką rolę odegrali w tym różni ludzie, w tym Maleszka.

I ta pasja budzi mój szacunek. Tak jak portret Bronka w tym filmie. A na antypodach są Maleszka i SB-ecy. Nawet kiedy przyznają, że nie służyli słusznej i dobrej sprawie. Wątek esbecki jest wstrząsający: tacy byli, tacy pozostali. Strząsnęli to z siebie i używają życia.

Na opisanie postawy Maleszki brakuje mi słów. Ale ciśnie się na usta może zbyt patetyczne porównanie: znalazł się w sytuacji Judasza. Bronek nie rozwinął zdania, że Maleszka go zdradził, ale chyba dobrze rozumiem, co czuł i czuje.   

To są uwagi bardzo osobiste. Pod każdą linijką kryje się tu akapit, może kilka akapitów. Wspomnienia, glossy, znaki zapytania.  

Nie mogę nie być poruszony przypomnieniem tego nieszczęścia, jakie się 7 maja 1977 r. wydarzyło Staszkowi i jego przyjaciołom z Bronkiem na czele, zmieniając całe nasze życie . Na razie tyle.