Telewizja prezydencka

Czy ktoś zauważył, że Wiadomości TVP1 ponad połowę wydania poświęciły kolejnej wizycie Lecha Kaczyńskiego w Gruzji? Oniemiałem. Tak ma wyglądać informacja w najbardziej oglądanym kanale telewizyjnym w Polsce? Czy gruzińskie święto niepodległości jest aż tak ważne w polskiej i światowej polityce?

Historycznie bliższe związki łączą nas z Ormianami. Mieliśmy jeszcze przed wojną osobne ormiańskie biskupstwo katolickie, a abp Teodorowicz, zresztą twardy polski nacjonalista, był powszechnie znaną osobistością. Czemu Gruzja? W ,,Wiadomościach” próbowano to wytłumaczyć, ale nieprzekonująco.

Pozostaje wytłumaczenie takie, że TVP zamieniła się tego wieczoru w telewizję prezydencką, służąc Pałacowi jako tuba propagandowa. Do narodu miało dotrzeć, jak ważne rzeczy robi Pan Prezydent dla Polski, wspierając z trybuny prezydenta Sakaszwilego, ja wiadomo nielubianego w Moskwie.

Co Tusk stara się naprawić, Kaczyński z powrotem komplikuje. Tusk buduje sensowne Partnerstwo Wschodnie, Kaczyński umacnia wrażenie, że Polska pomaga USA w jej geostrategicznych ambicjach kosztem Rosji. Partnerstwo powstaje we współpracy z Unią Europejską i dlatego ma przed sobą jakąś przyszłość. Trójkąt Polska- Gruzja- USA nie ma przyszłości, bo załamie się po odejściu ekipy Busha. Tak to jest, kiedy ,,kohabitacja” Tuska z Kaczyńskim sprowadza się do prób stworzenia pozoru, że istnieje i działa. Tylko dlaczego TVP1 przykłada do tego rękę, nadając tak kuriozalny program. Dlatego popieram reformę mediów publicznych w wersji twardej: redukcja molocha, likwidacja abonamentu i finansowanie misji z funduszu państwowego.

Lepiej było w programie Lisa, no ale to produkcja zewnętrzna. Starcie Frasyniuka z Wildsteinem oglądałem bez mitręgi, jaki zwykle towarzyszy mi, kiedy patrzę na podobne audycje w TVP czy TVN. Jestem z obozu lib-dem, a nie prawicy, więc przekonał mnie Frasyniuk, który aż wbił BW w fotel swymi celnymi strzałami i ripostami. Ale naturalnie prawie każdy dziś w Polsce widzi, co mu pasuje ideologicznie czy politycznie.

Kto nie z nami, tego zdyskredytować personalnie i merytorycznie. Tak jak Wałęsę, który owszem, wziął Kaczyńskich do siebie, i w ten sposób przyczynił się do wyhodowania PiS, ale potem wielokrotnie przed nimi ostrzegał. Ze zdumieniem przeczytałem, jak w dzisiejszej Rzepie redakcyjny kolega Wildsteina wielbi BW i ironizuje na temat Frasyniuka, tak jakbyśmy oglądali dwa różne widowiska. Ale szlak jest już przetarty: wcześniej Rzepa wydrukowała rozdział nowej powieści Wildsteina opatrzony quasi-recenzją wynoszącą autora i dzieło na szczyty literatury polskiej. Tak jakbyśmy czytali dwie różne prozy.