Gorbaczow i Jan Paweł II: spisek czy humbug?

Nieznany mi dotąd amerykański dziennikarz John O. Koehler ujawnia dokument, z którego ma wynikać, że w 1979 r. Michaił Gorbaczow jako jeden z sekretarzy radzieckiej kompartii podpisał się pod dyrektywą ówczesnego szefa ideologii i propagandy Susłowa. Dziennikarz interpretuje treść dokumentu jako – de facto – przyzwolenie na zgładzenie papieża. Pisząc te słowa, opieram się na depeszach internetowych. Sensacja wygląda mi na kampanię promocyjną książki Koehlera o „Szpiegach w Watykanie”.

Nie wiadomo, jak Koehler wszedł w posiadanie tego dokumentu i jak weryfikował jego autentyczność. Dyskusyjna jest interpretacja, że to był wyrok śmierci. Obawiam się, że kulis zamachu Ali Aqcy nigdy już nie uda się wyjaśnić. Jesteśmy skazani na spekulacje, ale także na manipulacje. Teza 0 komunistycznym spisku na życie papieża nie jest niczym nowym. Któż z Polaków tak sobie nie pomyślał 13 maja 1981 r.? Ale robota została wykonana tak, że śladów i dowodów jednoznacznych nie ma. Profesjonalnie.

Manipulacje polegają na tym, że buduje się i upowszechnia obraz Watykanu przenikniętego komunistyczną agenturą szykującą zamach na Jana Pawła II. Tropić agentów można w nieskończoność, póki to się przydaje do rozgrywek w polityce lub w Kościele. Tak samo ze spiskami. Rewelacje Amerykanina już sprowokowały niektórych polskich polityków do ferowania z góry wyroków – tylko na Gorbaczowa. Efekt: napięcie polsko – rosyjskie rośnie.

Oczywiście, Watykan był i jest penetrowany przez agentów jak każdy inny ważny ośrodek polityki międzynarodowej. Hipoteza o spisku specsłużb komunistycznych jest uprawniona tak jak hipoteza, że za zamachem stała skrajna prawica turecka dążąca do destabilizacji przede wszystkim samej Turcji lub że Aqca działał bez porozumienia z nikim innym. Ale zamach dużo bardziej zaszkodził propagandowo nie tureckim nacjonalistom, lecz blokowi radzieckiemu. Dowodów nie było, ale trwała zimna wojna i zamach dawało się wykorzystać w kampanii dyskredytującej moralnie i politycznie ZSRR i jego satelitów, jak np. Bułgarię.

Ale dziś to wszystko minęło. Komunizm się rozpadł, Kościół trwa. Agentury go nie przemogły. Papież Polak przyjął w Watykanie Gorbaczowa, tak jak Jaruzelskiego. Okazało się, że Kościół ma więcej ,,dywizji” niż dziedzice Stalina.

W internecie można znaleźć informacje, z których może wynikać, że Koehler (o ile to ta sama osoba) był związany z republikanami – reaganistami, a może i wywiadem wojskowym USA. To w pracy dziennikarza mogło mu być bardzo pomocne, ale sytuowałoby go także bardzo wyraźnie jako rzecznika pewnej opcji, twardego amerykańskiego antykomunizmu. Powtarzam: nie wiem, czy chodzi o tę samą osobę, ale wiem, że jest on także autorem książki demaskującej komunistyczne służby specjalne NRD. Byli agenci mogą naturalnie pisać dobre książki (vide: Le Carre czy Muggeridge), ale dawny etos raczej ich nie opuszcza – pozostają fighterami, a to czasem kusi do naginania rzeczywistości pod tezę.

Jakby było mało rewelacji Koehlera, amerykański miesięcznik o Watykanie, Inside the Vatican, podaje, że Gorbaczow i Jan Paweł II spotykali się potajemnie, niestety nie podaje po co. Znam to pismo, jest silnie konserwatywne. Bardzo kibicuje Benedyktowi XVI. Zwłaszcza jego zbliżeniu z prawosławiem.Ostatnio dawało do zrozumienia, że Gorbaczow porzucił ateizm (G. zaprzecza).

Tajne spotkania Wojtyły z Gorbaczowem, o ile są prawdą, to podbudowywałyby koncepcję tego sojuszu katolicko-prawosławnego przeciwko siłom liberalnym. Jana Pawła II uważamy w Polsce za szykanowanego przez Moskwę, a tu proszę – ponoć był dialog na najwyższym szczeblu. Benedykt to tylko kontynuuje. Rewelacje ItV też sprawiają wrażenie manipulacji pod lansowaną ideę.