Czuma: dekomunizacja przez dozbrojenie

Mam posła PO Andrzeja Czumę za roztropnego, a tu taki numer!

Poseł wyszykował projekt prawa poszerzającego dostęp do broni palnej. Lex Czuma na razie jego koledzy z Platformy odesłali do kąta, ale autor nie traci nadziei. Dociskany w mediach Czuma przedstawia swój pomysł jako de facto akt dekomunizacji. Za komuny tylko władza miała broń i rozdawała ją swoim, zwykli zjadacze chleba mieli pozostać wobec władzy bezbronni. Komuniści bali się rebelii i robili, co mogli, by zredukować jej prawdopodobieństwo. Brzmi dumnie, ale to absurd. Dziś żyjemy w demokracji. Czy Czuma chce dozbrajać Polaków przeciwko systemowi demokratycznemu?

Ale to nie cała argumentacja za spluwą dla każdego Polaka. Oto jesteśmy statystycznie gorsi od Finów i Czechów. U nas 3,5 sztuki broni na tysiąc obywateli, w Czechach – 10, a w Finlandii 100 razy więcej. Niech Polacy poczują się bezpieczniej i bardziej odpowiedzialnie dzięki dozbrojeniu. Niech wolno im będzie – za zgodą urzędnika samorządu – mieć broń pod ręką, w domu.

W dyskusji z Czumą u Rymanowskiego argumenty posła zbijał przekonująco znany ,,antyterrorysta” Dziewulski. Przyznał, że nie ma stuprocentowych naukowych dowodów, iż więcej broni w rękach obywateli oznacza więcej przestępstw i zbrodni z jej użyciem. Ale sedno problemu jest takie, że w Polsce wszyscy chcą mieć broń do noszenia na ulicy, czyli zawsze przy sobie, a nie w szufladzie w sypialni i że Polacy nie są Finami czy Czechami, a Rzeczpospolita to nie USA, gdzie w razie złamania prawa prawie zawsze dochodzi do surowej kary.

Nie ma większego znaczenia, czy Ameryka była inspiracją Czumy. Nie ma większego znaczenia, jakie przyjęto w tej dziedzinie rozstrzygnięcia w innych krajach Europy. Pomysł jest polskiego posła i odnosi się do Polaków. Jednak 20 lat nieobecności posła Czumy w ojczyźnie ma znaczenie. Idealizuje Polaków, ich zmysł praworządności i umiejętność samo-kontroli.

Warcholstwo i kompletny brak odpowiedzialności – to nam na co dzień zagraża ze strony rodaków. Zawsze gotowi do awantur, zawsze pewni swego. Wsiadają pijani do samochodów i zabijają siebie i innych Bogu ducha winnych. Pędzą przez centrum miasta z prędkością 300 km na godzinę, a publika wyraża podziw zamiast potępienia. Jeśli tacy potrafimy być na drogach publicznych, skąd pewność, że z bronią noszoną na ulicy będzie inaczej? Że nasi macho, nasi supermeni, a może i supermenki, nagle zmienią się w społecznych stróżów ładu i porządku? Socjologowie twierdzą, że Polacy są może i najmniej ufnym narodem w Europie. Nie więcej niż 10 proc. badanych deklaruje zaufanie do innych Polaków. Niewiele lepiej jest z zaufaniem do instytucji. W kraju o tak niskim kapitale społecznym – jego filarem jest właśnie poziom zaufania – lex Czuma to byłoby zaproszenie do nieszczęścia.

xxx

Dziękuję za kolejną porcję życzeń świątecznych, zwłaszcza Helenie. .