Węcławski odchodzi od wiary

Jeśli Dziennik podaje prawdę, stała się rzecz ciekawa. Wybitny teolog, do niedawna ksiądz i wpływowa w Kościele instytucjonalnym osoba, wsławiony sprzeciwem wobec tuszowania ekscesów obyczajowych abp. Paetza, przestał uważać się za katolika. Pewnie w Polsce co roku są setki takich odejść od wiary, ale ta musi zwrócić uwagę ze względu na publiczne znaczenie Węcławskiego.

Z tego co mi wiadomo o tych sprawach wynika, że byli księża samej wiary już raczej nie porzucają. Węcławski najpierw przestał być księdzem, teraz katolikiem, co pasuje bardziej do sytuacji Kościoła na Zachodzie niż u nas. Czy jego przypadek jest zwiastunem jakiegoś szerszego procesu – procesu konsekwentnego i przemyślanego odejścia od Kościoła i wiary. Bo przecież kto jak kto ale intelektualista WęcłaWski z pewnością podjął swoją decyzję egzystencjalną w pełni świadomie.

Bardzo bym był ciekaw poznać jej głębsze powody. Ale w momencie kiedy piszę jeszcze bardziej intryguje mnie, czy przestawszy być katolikiem, Tomasz Węcławski określiłby się jako protestant? taoista? agnostyk? a może ateista? Cóż, Duch Święty tchnie, kędy chce. Oby Węcławski już poza Kościołem i katolicyzmem, nadal nie tracił sił twórczych i odwagi cywilnej. Być może teraz napisze dzieła swego życia. A swoją drogą równie interesujące byłoby dowiedzieć się, jak teolog – bo teologiem zapewne być nie przestał – ocenia teraz swoje książki napisane jeszcze w Kościele i wierze katolickiej.