Dyktafon ministra Ziobry

Zle się dzieje w państwie polskim. Staram się być obiektywny (nie naciągam lub nie pomijam faktów pod tezy), ale jak każdy publicysta jestem stronniczy (mam swoje poglądy, sympatie i antypatie, ale staram się nie ulegać emocjom).

Od ostatnich wyborów wielokrotnie mówiłem publicznie, by dać PiS-owi szansę, bo taka jest normalna demokracja a PiS jej nie zagraża, na dodatek część PiS-owskiej diagnozy o fatalnych skutkach ,,rywinizacji” jest słuszna. Ale z miesiąca na miesiąc było mi coraz trudniej przedłużać ten kredyt polityczny.

U mnie PiS zniszczył go ostatecznie przyjmując, wyrzucając i znów przyjmując do rządu Leppera i jego ludzi. Na każdym odcinku polityki państwowej robił rzeczy, godzące nie tylko w interesy Polski, ale i w tak przecież wciąż u na słabą demokratyczną kulturę obywatelską.

Ostatnie tygodnie i miesiące, poczynając od samobójstwa Barbary Blidy, były apogeum tej destrukcji państwa polskiego. Nie ostała się żadna ważniejsza grupa społeczno-zawodowa, żadna ważniejsza instytucja na czele z Trybunałem Konstytucyjnym i Sądem Najwyższym.

Wszystkie zostały przez PiS zaatakowane jakby były filarami obcego, narzuconego systemu, a nie zwornikami suwerennej i wolnej RP. I czynili to politycy, którzy za cel stawiali sobie odnowę moralną i instytucjonalną Rzeczpospolitej.

W praktyce podrywali prestiż instytucji i procedur, bez których normalna demokracja nie może funkcjonować. W Polsce państwo wciąż jest zbyt słabe i zbyt mało szanowane, tak jak prawo, a PiS ma po dwóch latach znaczny udział w tym fatalnym stanie rzeczy.

Elita PiS zachowuje się jak rewolucjoniści , a nie państwowcy, jak skrajna sekta polityczna, a nie demokratyczna partia polityczna. PiS-owcy lubią zabijać swych rywali politycznych epitetem ,,post-komuniści”. Tymczasem to oni, myślę przede wszystkim o twardym jądrze PiS, tym, którym wolno pokazywać się w mediach, zachowują się jak produkt mentalności po-komunistycznej: arogancja, niezdolność do dialogu i przyjęcia jakiejkolwiek krytyki, poczucie misji i monopolu na rację i prawdę, a przy tym obsesja zagrożenia i spisku.

Pokażcie mi jednego lidera PiS, który by powiedział: myliłem się, popełniliśmy błąd. Ta wąska grupa, bez żadnych kontaktów w świecie zewnętrznym, nie ma kadr ani umiejętności do rządzenia dużym krajem i to jest grzech pierworodny ekipy PiS, którego nie naprawi się oportunistami i karierowiczami ciągnącymi do obecnej partii władzy jak (nomen omen) przysłowiowe ćmy do ognia.

Prawie każdy dzień przynosi nowe potwierdzenia tej groźnej tendencji. Minister sprawiedliwości nagrywa ukradkiem wicepremiera i tak pozyskanego materiału nie waha się przedstawiać jako koronnego dowodu swej niewinności, ten sam minister ani jego szef, premier Kaczyński, nawet słowem nie odnoszą się do kwestii wiarygodności jakichkolwiek dochodzeń, w których stroną jest ten sam urzędujący minister sprawiedliwości i prokurator generalny!

Premier nazywa wybory ,,plebiscytem”, jakby nie rozumiał istoty procesu demokratycznego. A na koniec, nie zająknąwszy się ani słowem o zarzutach i wątpliwościach ze strony partii opozycyjnych i poważnych mediów, wyraża nadzieję, że po wyborach dalej będzie premierem. Takiego tupetu nie miał nawet Leszek Miller. Komisji rywinowskiej jednak nie blokowano.

Mam nadzieję, że określona zostanie i osądzona osobista odpowiedzialność polityczna i administracyjna za skandale z samobójstwem Barbary Blidy i przerabianiem służb specjalnych i prokuratury w jakąś czerezwyczajkę IV RP. Bez tego w ogóle nie ma co mówić o posprzątaniu po rządach PiS.

Nie wiem naturalnie, jaki będzie wynik wyborów. Ale sądzę, że odsunięcie PiS od władzy jest niezbędne, jeśli Polska ma nie zmarnować dorobku lat 1989-2005 i nie spaść do trzeciej ligi europejskiej. Nie wiem, jaka koalicja powstanie po wyborach, ale uważam, że nie powinna to być koalicja PO-PiS.

Wbrew propagandzie PiS-owskiej, istnieją alternatywy: PO-PSL; PO-PSL-hipotetyczna partia rozłamowa pod wodzą Marcinkiewicza i innych umiarkowanych PiS-owców; PO-LiD. Jednak pozostanie w jakiejkolwiek formie PiS-u u władzy – bo przez trzy lata będą mieli jeszcze prezydenturę – oznacza, niestety, tylko więcej tego samego, co mamy w Polsce teraz.

Nie powiem, że zasłużyli na piekło, ale na czyściec na pewno. Tak czy owak, dwa lata rządów PiS tak Polskę zmieniły, tak ją wymacerowały, tak obrzydziły do polityki szerokie rzesze, tak zatruły atmosferę przez trwonienie kapitału zaufania społecznego, że nie ma się co łudzić, iż po wyborach będzie dużo lepiej. To są straty do odrabiania na długie lata.