Demokracja mundurków

Czy szkolne mundurki grożą demokracji? W Anglii nie grożą, to czemu mają grozić w Polsce? Moje córki chodziły rok do londyńskiej podstawówki w takich samych jak wszystkie inne dziewczynki, białe, czarne i żółte, granatowych spódniczkach, białych bluzkach i niebieskich sweterkach w serek. W inych szkołach trzeba nosić marynarki i krawaty – dziewczynki i chłopcy. Nikt się na to nie skarżył,a to przecież kosmopolityczna metropolia! Na mój gust wyglądało to ładniej i schludniej niż dresy, bejsbolówki i adidasy, zwłaszcza, jak to u dzieci, wysmarowane. Sam chodziłem do liceum w latach 60 – mundurków nie było, ale nosio się mniej więcej takie same jasne koszule, ciemne spodnie i marynarki, rzadko swetry czy jakieś żakiety lub lekkie kurtki. Klasowa elita wyróżniała się najwyżej dżinsami z Pekao, czyli za dolary. Nie był to jakiś ważny temat. To, że nie nosiło się drogich ciuchów czy biżuterii było oczywiście urawniłowką, ale dawało względne poczucie równości i nie stwarzało okazji do kradzieży czy szpanowania akurat na tym polu.W tym sensie można chyba twierdzić, że dyktatura mundurków pasuje do szkoły nie gorzej niż ubraniowa wolna amerykanka.Kłopot w Polsce AD 2007 polega na tym, że w ferworze sporów wylewamy dziecko z kąpielą. Mundurki mają pecha, bo chce ich minister Giertych. Ale niemądrze jest skreślać pomysł tylko dlatego, że stoi za nim (słusznie) niepopularny członek rządu. Drugi kłopot jest poważniejszy. Do elementarza polityki demokratrycznej należy zasada, że swobód raz uzyskanych nie powinno się ludziom zabierać bez naprawdę ważnego i publicznie uzasadnionego powodu. Otóż od wielu lat polska szkoła żyje w odzieżowym pluralizmie. Młodych ludzi wychowanych przez telewizję w kulcie indywidualności (redukowanej zwykle do ubrania, makijażu i gustów muzycznych) trudno przekonać, czemu mają teraz wskakiwać w jakieś jednakowe szare wdzianka. Nie widzą, jak konformistyczne są mody, którym sami ulegają. Co to w końcu za pluralizm ekspresji, kiedy wszyscy noszą podobne ubrania i fryzury?

Nie widzę specjalnej różnicy między konformizmem garniturów i krawatów a konformizmem dredów czy glanów. W Anglii mundurki były ,,zawsze”, w Polsce raz były, raz nie, i rzeczywiście lepiej byłoby zostawić mundurkową politykę w gestii poszczególnych szkół niż forsować ją centralnie – nawet w tej dziedzinie widać, ile mamy do odrobienia. Nie mundurki zagrażają demokracji, drogi ,,Antku”, lecz arogancja władzy i ignorancja obywateli.

PS. Wodnik53: czarny obraz Opus Dei i Escrivy Balaguera to w dużym stopniu produkt czarnego PR-u, ja tego nie kupuję; Balaguer czekał na beatyfikację 17 lat, na kanonizację – 27, więc Jan Paweł II go specjalnie nie forsował, razem z nim wyniósł na ołtarze sudańską zakonnicę, byłą niewolnicę, poniekąd ofiarę systemu kolonialnego, którego filarem była kiedyś katolicka Hiszpania. Podobny zabieg ,,balansujący” powtórzył papież przy beatyfikacji Jana XXIII, kiedy to jednocześnie tego samego zasczcytu dostąpił ,,konserwatywny” papież Pius IX. PK i Olek51 – dziękuję za ciepłe słowa i poniekąd wyrazy współczucia, ale to nieprawda, że jestem chadekiem i że wierzę w Kościół hierarchiczny. Jean Paul – a skąd ta pewność, że 95 proc. Episkopatu podziela poglądy Rydzyka? Znam jakąś część biskupów (około 1/3) i wśród tych, których znam, nie ma ani jednego fana radiomaryjnego mesjanizmu. Co do teologii wyzwolenia – temat za obszerny, by go tu podejmować w niezobowiązującej, prywatno-felietonowej formule blogu, ale dziękuję za posty na ten temat – może napiszę o tym artykuł w papierowej Polityce.