Komisja albo śmierć?

Jaki to ciemny interes miałaby Angela Merkel, zresztą córka pastora, w telefoniczno-politycznym napastowaniu Donalda Tuska? Przecież Niemcy mają interes w dogadaniu się z Polską i w sprawie reaktywacji traktatu konstytucyjnego,i zielonego światła dla wznowienia rozmów Unia-Rosja,co wymaga rozwiązania sprawy rosyjskiego embarga na polskie mięso. Po co więc Niemcy miałyby wkładać kij w szprychy polskiej polityki? To są gry propagandowe PiS obliczone na użytek polski,adresowane, rzecz jasna, do Polaków wyczulonych na wszelkie sprawy suwerennościowe, a tych w każdym pokoleniu nie brakuje. Kto ma rację?
Wskazywanie przez partię rządzącą, kto ma być kandydatem partii opozycyjną na jakąś funkcję, jest oczywiście możliwe, ale kuriozalne. Wygląda mi na to, że PiS zwietrzył w sprawie obsady stanowisk w Parlamencie Europejskim pretekst do ataku na kilku frontach polityki wewnętrznej. Po pierwsze, to rewanż za krytykę polityki zagranicznej obecnego rządu,zwłaszcza europejskiej. Teraz PiS może zarzucić PO,że ośmiela się ,,poza plecami” legalnego rządu grać jakąś swoją grę sprzeczną z interesami Polski. Jest to w istocie odgrzewanie chwytu z dziadkiem Tuska – uważajcie na Donalda, on jest miękki wobec Niemców.

Po drugie, chodzi tu o poprawienie wizerunku MSZ i całej polityki zagranicznej pod kierownictwem i w wydaniu PiS – Platforma chce uchodzić za guru w kwestiach międzynarodowych, a w istocie to my twardo bronimy naszych narodowych interesów,choć (a może właśnie dlatego że) na salonach Europy nas nie lubią.

Po trzecie, poparcie przez PiS Jacka Saryusz – Wolskiego (nawiasem mówiąc, o ile się nie mylę, pierwszy człon jego nazwiska jest nieodmienny, bo jest nazwą godła rodowego) wprowadza dodatkowy zamęt w trudnej sytuacji wewnątrznej Platformy, pogłębiając tarcia międzyfrakcyjne. Wolski – chyba słusznie – uchodzi za dużo bliższego ideowo i politycznie Janowi Rokicie, także w kwestiach Europy, na których faktycznie zna się dobrze.

Cóż, chcieliśmy umierać za Niceę, czyżbyśmy teraz mieli umrzeć za komisję spraw zagranicznych PE? W istocie sprawa jest surrealna. Parlament jest coraz ważniejszy, ale jeszcze nie najważniejszy w Unii Europejskiej. Obsada funkcji w PE ma znaczenie, ale nie kluczowe dla polityk narodowych państw członkowskich, a poza tym i tak ostatecznie decydują -jak to w każdym demokratycznym parlamencie – wyniki głosowań w poszczególnych sprawach. W Unii klucz do polityki zewnętrznej, realnej polityki zagranicznej UE, ma wciąż Komisja Europejska i jej agendy. Komisja budżetu PE wydaje się ważniejsza, a Niemcom może zależeć na szefostwie komisji zagranicznej nie tylko z powodów prestiżowo-ambicjonalnych jakiegoś jednego weterana europarlamentu, ale też merytorycznych,choćby takich,że Berlinowi ta komisja może się przydać jako jeszcze jeden instrument w prowadzeniu bardzo delikatnej unijnej gry z Turcją, w której my akurat nie mamy wiele do powiedzenia. I to tłumaczyłoby, dlaczego pani kanclerz chciała porozmawiać z Tuskiem bardziej niż absurdalne sugestie, że Merkel widzi w Tusku przywódcę Polski na miarę czasu, a nie w liderach PiS. Na razie Platforma – kiedy piszę te słowa – nie upiera się przy komisji zagranicznej i kontruje ataki PiS – słusznie i celnie.