Polityczne ruchy robaczkowe

Ruchy robaczkowe na prawicy i lewicy. LPR udaje rozwód z Młodzieżą Wszechpolską, nic ważnego; w Dzienniku premier Oleksy ostrzega, że Kinga Dunin z Sławomirem Sierakowskim nie będą mu suflerować, na czym polega lewicowość. Ja też Oleksemu, Boże broń, nie będę niczego podpowiadał, zwłaszcza że SLD wygląda jednak na formację schodzącą ze sceny. Nie jestem ani lewicowy, ani prawicowy, ale interesuje mnie, co się dzieje z lewicą i prawicą w Polsce i świecie.
Kilka lat temu wydawało mi się, że innej lewicy jak SLD w Polsce nie będzie w przewidywalnej przyszłości. Nie przewidziałem afer Rywina i starachowickiej, całej końcówki rzadów Millera. Nie rozpaczałem, bo na SLD nigdy nie głosowałem. Ale w Polsce miejsce lewicy zaczynają teraz zajmować Lepper, PSL, nawet PiS, z czego też się nie cieszę.

Jakiej lewicy potrzebują kraje takie jak Polska? Moim zdaniem zupełnie innej – nie populistycznej, lecz typu Blairowskiego. I SLD chciało iść w tę stronę – bardzo słusznie. Uważam, że zadaniem partii lewicowych jest wciągnięcie proletariatu do klasy średniej. Z moich obserwacji, podróży i lektur wynika, że proletariat marzy o czymś innym niż np. filozof Slavoj Ziżek. Także w post-komunistycznej części Europy. Lewica przestanie być potrzebna, kiedy poziom życia i wykształcenia podniesie się tak, że rząd nie bedzie musiał prowadzić żadnej wielkiej polityki społecznej i interwencyjnej. Na razie droga do tego daleka, ale każdy krok w tym kierunku to dobra nowina. Niestety, pod rządami koalicji narodowo-ludowo-populistycznej, takich dobrych wieści nie ma.W Polsce podnoszą się głosy rodem z XiX wieku, jakbyśmy żyli w epoce kapitalizmu manchesterskiego panów Engelsa i Marksa. Jak się tak zdiagnozuje sytuację, to recepty są albo anachronicze, albo rewolucyjne.

Do liderów SLD mogę mieć pretensje o afery korupcyjne czy arogancję władzy, ale nigdy o ,,blairyzację” – pochwałę demokratycznego kapitalizmu wolnorynkowego. I szkoda mi, że kompromitacja moralna SLD pod koniec jego rządów mogła też zdyskredytować w oczach lewicowych wyborców to wydanie lewicy w odrodzonej Polsce.

Mamy teraz taki układ sił, że tylko Platforma (coraz słabszym głosem) upomina się wolny rynek i etykę ciężkiej pracy jako źródło bogactwa narodów, a rząd i słabująca opozycja lewicowa walą w bębny Polski solidarnej. Nie ma w tym naturalnie czytelnej logiki. Rząd atakuje SLD z przyczyn mniej ważnych dla wyborców – ideologicznych i historycznych. Główna siła opozycji PO odżegnuje się od polityczego przymierza z centrolewem – z tych samych ideologicznych i historycznych powodów. Tymczasem sytuacja czytelna byłaby taka: PiS bez LPR i Samoobrony współrządzi albo z odłamem PO, albo mniejszościowo. Platforma zawiera taktyczne porozumienie wyborcze z centrolewem (póki jeszcze są tam niedobitki ,,blairystów”) i prędzej czy później rządzi większościowo, niechby nawet jeszcze i z PSL, przez następne lata. Liga i Samoobrona trafiają, gdzie ich miejsce. Naprawdę nie jest tak, że polityką rządzi jakiś fatalizm. Darth Vader zdarzyć się może każdej republice w tej i innych galaktykach, ale nie wolno tracić nadziei w jasną stronę Mocy.

PS. Dana1- fakt, ja należałem do tych, którzy wierzyli za pierwszej Soliarności i w to, że puczu nie będzie, i w to, że w partii reformiści nie pozwolą zmajoryzować się betonowi i powoli utrze się jakieś modus vivendi władza-Solidarność na kilka lat, a potem przyjdzie wielka odwilż.Oszczędzę Czytelnikom szczegółów osobistych z pierwszych dni i tygodni stanu wojennego. Może wtedy niektórzy zrozumieliby lepiej moje emocje i oceny. Ale to byłaby łatwizna. Mogę ją tolerować w TV w okragłą rocznicę stanu wojennego, ale w blogu o tym już nie chcę.