Noc generałów

Za trzy dni dwudziestopięciolecie stanu wojennego. To był najgorszy moment mojego dorosłego życia. Czułem nienawiść, która pozwala na wszystko w obronie własnej. Nie uwierzyłbym, gdyby mi ktoś wtedy powiedział: Polska z tego wyjdzie. I wyszła, ale kosztem dodatkowych lat strachu i stagnacji. Nic w historii nie gnije bez śladu: faszyzująca sanacja, wojna i okupacja, pół wieku realnego socjalizmu. Jak mamy być normalni: tacy jak choćby Skandynawowie? A teraz jeszcze słyszymy, że 17 lat III RP to też był czas zmarnowany. Jeśli tak, to historyczny ,,niefart” Polski trwa już 60-65 lat. 

Nie można normalnie żyć i rozwijać się jako naród, kiedy nas bombardują wciąż złymi i jeszcze gorszymi wiadomościami. Nie jest tak, że naszym jedynym tytułem do dumy są przegrane powstania i wojny. Ale jaki jest nakład państwowych środków na celebrację Powstania Warszawskiego w porównaniu z Powstaniem Wielkopolskim lub Powstaniami Sląskimi? I tak dalej.To dobrze, że mówi się prawdę o Powstaniu Warszawskim i o stanie wojennym. Nigdy nie przekonały mnie argumenty o stanie wojennym jako mniejszym złu i akcie ukrytego patriotyzmu.

Uważam 13 grudnia za tragedię, której można było uniknąć, gdyby gen. Jaruzelski i jego ekipa zdecydowali się na inną politykę wobec Solidarności. Racja była po stronie Solidarności, obóz partyjno-wojskowy był siłą reakcyjno-kontrrewolucyjną, która musiała zejść ze sceny w niesławie. Choć wtedy, zaraz po ,,Wujku”, z tysiącami internowanych i prawami stanu wojennego ja w to nie wierzyłem, wydawało mi się, że PRL będzie rozkładał się jeszcze długie lat, trując autorytarnymi wyziewami obie strony historycznego sporu. Niestety truje do dziś, czego przykładem był jesienny wiec PiS w Stoczni Gdańskiej. Może teraz, z okazji 25-lecia, liderzy PiS nie ulegną łatwej pokusie politycznej instrumentalizacji 13 grudnia? Bo można tę rocznicę obchodzić martyrologicznie jako hołd ofiarom Solidarności (i taki hołd oczywiście im się należy, tak jak prześladowcom – należy się potępienie), ale można też obchodzić ją jako okazję do refleksji nad zgubnymi skutkami systemu despotycznego i nad przewagami systemu demokratycznego. Ale może te moje spekulacje wywróci na nice kolejna afera rozporkowa lub agenturalna. Do 13 grudnia jeszcze przecież ponad całe dwa dni!

PS. Jestem wzruszony niektórymi wpisami z okazji ,,Pożegnania 7 dni świat”.Szczególnie dziękuję ,,Starej żabie”, ,,Anie” i ,,idealistce” za chęć czynu,, ,,Bubu”, Justynie Klei, ,,quake” i Maćkowi z Zakopanego. O 7 dniach w swym blogu w nieco podobnym duchu napisał – niektórzy nie uwierzą, ale nie umawialiśmy się – Bartosz Węglarczyk. Andrzej Turski z własnej nieprzymuszonej woli te teksty czytał, jak i wpisy internautów.       Torlin – o nowym metropolicie warszawskim, bp. Wielgusie, można będzie przeczytać moje uwagi w najbliższej Polityce.