Test polsko-ukraiński

Darwin nas rusza: to jasno wynika z Państwa dyskusji. Przypomnę, że i mnie zbulwersował nie prof. Giertych, lecz min. Orzechowski. Bo co innego głosić, że ziemia jest płaska, a co innego wpisać to do programu nauczania szkoły państwowej. Co innego dyskutować, w jakim stopniu darwnizm jest „hipotezą”, a w jakim „teorią”, czy i jak wiarygodne mamy na tę hipotezę dowody, a co innego sugerować w majestacie władzy, żeby wyrzucić z państwowej szkoły ewolucjonizm, a zastąpić go „kreacjonizmem”.

Ale nie to jest dla mnie sedno sprawy, tylko stan państwa, w którym taka wypowiedź członka rządu nie wywołuje reakcji jego przełożonych, z premierem na czele. Co jeszcze będą mogli pleść ministrowie Rzeczpospolitej? Ale za chwilę oczywiście już o tym zapomnimy (zagranica ma dłuższą pamięć). Dziś gazety rozpisały się o medalach min. Giertycha dla nauczycieli, którzy nie należeli do PZPR. I już jest nowy temat, co tam kreacjonista w resorcie oświaty.

A na Ukrainie prezydent Juszczenko chce uznać Ukraińską Powstańczą Armię za bohaterów walki o niepodległość, nie gorszych od ukraińskich kombatantów wojny Stalina z Hitlerem i zasługujących na takie same kombatanckie prawa. To ciekawa sprawa i z punktu widzenia stosunków polsko-ukraińskich, i z punktu widzenia tak zwanej polityki historycznej. UPA walczyła i z Hitlerem, i z Stalinem, i z AK – na trzy fronty, bo była emanacją czystego ukraińskiego nacjonalizmu, który chciał Ukrainy wolnej od Rosjan/Sowietów, Niemców/hitlerowców i Polaków. W ramach tej walki Ukraińcy wymordowali tysiące cywilnych Polaków na Wołyniu, a oddziały polskie w odwecie atakowały cywilnych Ukraińców, choć na mniejszą skalę. Wiosną tego roku prezydenci Juszczenko i Kaczyński wspólnie wzięli udział w uroczystości w Pawłokomie, gdzie odsłonili pomnik takich cywilnych ofiar ukraińskich tam zamordowanych przez AK.

Czy Polska powinna teraz oficjalnie protestować przeciwko zamiarom Juszczenki? Wynikają one z wewnętrznej sytuacji politycznej na Ukrainie i mają przysporzyć sympatii tracącemu popularność prezydentowi. Juszczenko chce pokazać społeczeństwu, że nie zapomina o „zapomnianych” bohaterach UPA. Taka „polityka historyczna” może mu przynieść jakieś korzyści w zachodniej Ukrainie, ale zaszkodzi mu z kolei w oczach mieszkających na tych terenach Polaków i w samej Polsce.

Jeśli Polska oficjalnie zaprotestuje, zaszkodzi to z kolei stosunkom państwowym, mozolnie budowanym, a może zaszkodzić i polskiej mniejszości we Lwowie i gdzie indziej. No i jak tu protestować przeciwko Juszczence, którego jeździło się z Warszawy popierać w dniach pomarańczowej rewolucji? I z którym wciąż wiąże się polityczne nadzieje, że utrzyma Ukrainę na prozachodniej drodze?

Tak to Juszczenko wyszykował sprawdzian dyplomatycznych zdolności premiera i prezydenta Kaczyńskich. Giedroyc gryzie paznokcie w zaświatach, Putin zaciera ręce.